„Relacje, które buduje się w trakcie domowych czynności, są bezcenne” – mówi Natalia, a ja pytam ją o to, jak kształtuje się więź między jej córkami.
*
Dziewczynki to, po mamie, artystyczne dusze?
Wrażliwe – po tacie i mamie. Ja rzeczywiście lubię tworzyć. Odkąd sięgam pamięcią, mój wolny czas wypełniały twórcze aktywności. Gdy miałam pięć lat, mama zapisała mnie na zajęcia z ceramiki. Uczęszczałam na nie regularnie i nieprzerwanie przez dwadzieścia lat. W pierwszej ciąży musiałam dużo leżeć, więc żeby urozmaicić sobie ten czas, sięgnęłam po akwarele, i przepadłam. Myślę, że prace plastyczne to mój sposób na relaks i radzenie sobie ze stresem. Działania twórcze mają na mnie wpływ terapeutyczny, a od kiedy jestem mamą, stały się też naturalnym sposobem na spędzanie czasu z dziećmi. Jestem przekonana, że sztuka nierozerwalnie łączy się z naturą. Miłość i fascynację przyrodą staram się zaszczepić dzieciom.
Kontakt z naturą działa kojąco?
Chociaż jesteśmy zmuszeni żyć w zamknięciu, staram się, by dziewczynki tej izolacji nie odczuły, bądź odczuły ją jak najmniej. W normalnych warunkach spędziłybyśmy tegoroczną wiosnę na łonie natury. Nie wyobrażam sobie życia bez łąk i lasów. Kto mnie zna, ten wie, ze wstaję o dziwnych porach, żeby wytropić przeróżne zwierzęta. Zbieram owoce lasu, aby je potem zjeść, i tak już jest, że natura była i jest nieodłącznym elementem mojego życia i macierzyństwa. Taka byłam zawsze. To jest część mnie, a uwrażliwienie dzieci na piękno przyrody przychodzi naturalnie. Brak lasu probujemy zapełnić opowieściami o nim i jego mieszkańcach. Mamy mnóstwo atlasów, książek stricte przyrodniczych, z których aktualnie staramy się czerpać wiedzę, by potem móc ją wykorzystać w terenie.
Wspólna twórczość pomaga wam radzić sobie z trudnym dla wszystkich zamknięciem w domach?
Pomaga i w naszym przypadku daje poczucie spełnienia każdej ze stron. Dzieci fascynuje proces twórczy, cieszy je spędzony razem czas, ale też obecność rodzica. Ja, proponując im aktywności plastyczne, robię z nimi coś, co niejako leży w mojej naturze. Nie muszę niczego udawać, mam mnóstwo radości z tak spędzonego czasu, przy okazji dbam o swoje zasoby.






Jak wygląda wasz dzień w trybie #zostańwdomu?
Nasze dni mają bardzo regularny przebieg. Jestem roztrzepana i regularność to coś, co pomaga mi czuć kontrolę nad naszym życiem. Wstajemy dosyć wcześnie, ja idę nastawić kawę i przygotować śniadanie, Bartek w tym czasie zajmuje się dziewczynkami: mycie, ubieranie, chwila zabawy. Po wspólnym posiłku mąż idzie pracować „do biura”. Dziewczyny pomagają mi uprzątnąć kuchnię. Potem zazwyczaj musimy położyć Idę na drzemkę. Ta trwa koło dwóch godzin i ten czas poświęcam Klarze.
Co wtedy sprawia wam największą przyjemność?
Czasem gotujemy wspólnie obiad, czasem rysujemy, czytamy, rozmawiamy. To zależy od wielu czynników, ale przede wszystkim od tego, czym aktualnie interesuje się moja starsza córka. O dwunastej jemy wspólnie z tatą obiad. Klara nakręca nam kawę. Czasem udaje nam się wyrwać na ogródek do rodziców, czasami korzystamy z uroków naszego balkonu. Wieczorna kąpiel i czytanie są zawsze obowiązkowe.
Sprawdzony schemat pomaga wam przetrwać?
Stały rytm dnia pomaga radzić sobie z aktualnym stanem rzeczy, niestety sprawia też, że dni stają się do siebie bardzo podobne. Staram się jednak skupiać tylko na tym, co zyskałam dzięki kwarantannie. A zyskałam naprawdę dużo! Możliwość wnikliwej obserwacji dziewczynek. Możliwość wnikliwej obserwacji siebie. Szczerze mówiąc, kwarantanna pozwala mi skupić się na rzeczach, na których czasem ciężko było mi się skupić w natłoku codziennych obowiązków. Mam też więcej czasu sam na sam z Klarą, którego w czasie, gdy chodziła do przedszkola, było niewiele.










Z chęcią posłuchamy twoich tipów na kwarantannę z rodzeństwem. Zdradzisz je?
W naszym domu wykonuje się większość czynności wraz z dziećmi. Tak było przy pierwszej córeczce, tak jest i teraz, gdy są dwie. Co to oznacza? Staram się zaangażować je, na ile to tylko możliwe, w zwyczajne czynności, które nam, mamom nie wydają się atrakcyjne. Dla dzieci one są magiczne. Gdy raz się zacznie, to pomysły na angażujące aktywności mnożą się same. Segregowanie prania, wkładanie prania do pralki, wyciąganie czystego prania z pralki, podawanie i rozwieszanie oraz składanie… Wystarczy czynność dopasować do wieku i umiejętności dziecka. Tylko tyle i aż tyle. Każda z naszych dziewczyn uczestniczy aktywnie w życiu naszej rodziny, jest współodpowiedzialna i może poczuć się ważna. To jest mój sposób na macierzyństwo, który sprawdza się u nas zarówno w czasach kwarantanny, jak i poza nią. Wiem, że gdybym robiła te wszystkie rzeczy sama, na pewno byłoby czyściej, szybciej. Ale te rozmowy, ten błysk w oku i przede wszystkim relacja, która buduje się w trakcie takich prozaicznych czynności, są bezcenne.
Dziwne czasy epidemii zmusiły nas do wejścia w zupełnie nowy rytm dnia. A jak dziewczynki sobie z tym radzą?
Rytm zmienił się młodszej córeczce. Straciłyśmy jedną drzemkę Idzi na rzecz harców ze starszą siostrą. Nie wiem, czy to wiek, czy kwarantanna… Najwyraźniej to już ten czas.
Masz swoje patenty na wyciszenie dziewczynek?
Mam dwie sprawdzone metody u starszej córki. Gdy widzę, że Klara nie radzi sobie z emocjami, proponuję jej kredki i kolorowankę. To zazwyczaj działa na nią wyciszająco. Jeśli odmawia rysowania, czytamy. Aktualnie, po półrocznej przerwie, do łask wróciły Dzieci z Bullerbyn. Młodsza córka jest jeszcze na piersi, więc mleczko rozwiązuje całe mnóstwo problemów małego człowieka.







Jak one sobie radzą z tym, że są ciągle razem, a przecież mama jest tylko jedna?
Często sobie nie radzą. Ale pozwalam im (i sobie) na to. Obserwuję też, jak ich relacja w ostatnim czasie się rozwinęła, i coraz częściej mogę przypatrywać się wszystkiemu z boku. Nie muszę być spoiwem.
Są o siebie i o ciebie zazdrosne?
Zazdrość pojawia się nagle i równie szybko znika. Ciężko przewidzieć, co ja wywoła. W większości przypadków wystarczy przytulić „pokrzywdzoną”. To wszystko jest naturalne. I staramy się dać dziewczynkom przestrzeń również na to uczucie.
Są chwile, że Klara i Ida zajmują się tylko sobą?
Takie chwilę zdarzają się coraz częściej. Gdy obserwuję dziewczynki w tych momentach, serce podskakuje mi z radości. Klara „czyta” Idzie ulubione książki, często udaje mi się podsłuchać, jak tłumaczy jej różne zajmujące ją aktualnie zjawiska. Wspólne gotowanie na balkonie jest też w cenie. Nie spodziewałam się, że zainteresowanie wspólną zabawa nastąpi tak szybko. Jestem wdzięczna za ich relację i życzę im i sobie, by pozostała taka radosna i pełną miłości przez całe życie dziewczynek.
Twoje córki dzieli mała różnica wieku, a co je łączy najbardziej?
Obie to silne charaktery. Do tego bardzo radosne i z poczuciem humoru.
Wyobrażasz sobie wasz babiniec za kilkanaście lat?
Będzie nas nie trzy, a pięć bab. W dalszym ciągu wspierające, ufające sobie nawzajem i ufające we własne nieograniczone możliwości. Bardzo chciałabym urodzić jeszcze dwie córki.
Tego więc wam życzę! Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję.







*
Klara ma na sobie: getry prążkowane, spodnie oversize, wrzosową sukienkę na ramiączkach, koszulkę oversize shortsleeve.
Ida ma na sobie: body na ramiączkach i koszulkę oversize.
*
Natalia Kowal – z zawodu lekarz, mama czteroletniej Klary i piętnastomiesięcznej Idy, siostra Kamila i Karoli.
*
Publikacja powstała przy współpracy z marką Coodo.