„Jagoda jest wpatrzona w starszą siostrę, nieosiągalny wzór. Kalina ma w sobie z kolei bardzo ochronne nastawienie do Jagody. Broni jej jak lwica i kocha całym sercem, czuje jej słabość” – mówi Karolina Królik, mama dwóch wspaniałych dziewczynek.
„Jagoda jest wpatrzona w starszą siostrę, nieosiągalny wzór. Kalina ma w sobie z kolei bardzo ochronne nastawienie do Jagody. Broni jej jak lwica i kocha całym sercem, czuje jej słabość” – mówi Karolina Królik, mama dwóch wspaniałych dziewczynek.
To niesamowite, ile odcieni może mieć siostrzeństwo! Im wszystkim przyglądamy się w tej odsłonie cyklu Coodotwórczynie. Dziś o rozmaite barwy siostrzeńskie pytamy Karolinę Królik – współwłaścicielkę kameralną kobiecej firmy z personalizowanymi prezentami i mamę mamę Kaliny i Jagody. O młodszej córeczce Karolina mówi pięknie: „Przyszła do nas jako przybyszka z cudownej krainy, nieco odmiennej od naszej. Krainy gdzie miłość, szczerość i radość są naturalne jak oddychanie”. Posłuchajcie tej coodownej siostrzanej opowieści.
Masz na pokładzie dwie córki – opowiedz o nich. Jakie są te dziewczynki?
Nasze córki trafiły nam się bardzo wyjątkowe. Myślę, że każdy rodzic tak myśli o swoich dzieciach i od tego właściwie jesteśmy, aby zauważać tę wyjątkowość jako pierwsi, mówić o niej, wyposażać nasze dzieci w zasoby, w miłość, wiarę w siebie. Zobaczyć w nich rzadkie perły, zanim świat o nich usłyszy, powiedzieć im o tym. Zauważyć.
Kalina ma 8 lat, a przyszła do nas jako długonoga Calineczka, ogromnie wrażliwa, być może według dzisiejszych definicji nawet WWO. Oryginalna, ciekawa świata, charakterna indywidualistka, empatyczna, wyzwaniowa, artystka. Kto wie, w jakim kierunku powędruje? Może zostanie aktorką jak babcia, może muzykiem jak tata, może tancerką lub kreatywnym multitaskerem lub malarką? A może pójdzie tam, gdzie nawet się nie spodziewamy? Z Kaliną wszystko jest możliwe.
Jagódka natomiast przyszła do nas jako przybyszka z cudownej krainy, nieco odmiennej od naszej. Krainy gdzie miłość, szczerość i radość są naturalne jak oddychanie. Jagódka urodziła się z Zespołem Downa. Nazywamy ją bombą miłości, w dosłownym tego słowa znaczeniu, wybucha cała sobą – kochaniem oraz bałaganem (śmiech). Jest bardzo entuzjastyczna, trochę chaotyczna ze względu na swoje ograniczenia, ale bardzo spontaniczna. Wszędzie jej pełno. Z ufnością biegnie przed siebie, nie widząc do końca niebezpieczeństw tego świata. Jest bardzo wrażliwa na muzykę, dużo słyszy i wspaniale tańczy.
Obie dziewczyny są uparte i walczą o swoje. Mają mocne charaktery więc wychowanie ich to nie sprawa dla „mięczaków” (śmiech). Testują i sprawdzają nas non stop. Mamy z nimi przygodę życia!
Kalinę i Jagodę dzieli kilka lat, dobrze się dogadują? Mają swoje siostrzane sprawki i sekrety?
Myślę, że ich relacja jest i piękna i trudna zarazem. Więź, która je łączy, jest bardzo głęboka, czasami mam wrażenie, że skoczyłyby za sobą w ogień. Jednak przypomina ona nieco relację z książki Bracia Lwie Serce. Jagoda jest wpatrzona w starszą siostrę, nieosiągalny wzór. Kalina ma w sobie z kolei bardzo ochronne nastawienie do Jagody. Broni jej jak lwica i kocha całym sercem, czuje jej „słabość”. Mimo tego najczęściej, na co dzień jest to „normalsowa” relacja starszej i młodszej siostry, gdzie starsza chce mieć swoją przestrzeń, a młodsza ciągle jej tę przestrzeń anektuje. Czasami kończy się to regularną nawalanką. Bardzo jestem ciekawa, jak ich relacja się rozwinie w przyszłości, ale też bardzo się tego boję.
Jak to jest być mamą dziewczynek?
Wspaniale. Kiedyś myślałam, że byłabym dobrą mamą chłopca, być może. Mam dosyć mocny charakter i lubiłam zawsze męskie towarzystwo, jestem dosyć bezpośrednia. Byłam chłopczycą i miałam najlepszego kumpla – Łukasza. Teraz dziękuję Bogu za córki. Dają mi wiele radości, cały kobiecy świat i piękno mogę obserwować w ich rozwoju. Poza tym lubię też ciuchy, lalki, książki i filmy dla dziewczyn. Nie wyobrażam sobie codziennie w domu być bodźcowana zygzakiem McQuinnem czy Ninjago (śmiech). Jadę trochę stereotypem, ale koleżanki, które mają synów, zazdroszczą mi czasem kiecek, lalek i księżniczek. U nas w domu jest wszystko, są też Spider-Man i Batman – nudy nie ma!
Razem ze wspólniczką prowadzisz pracownię kreatywną – jak wam się pracuje? Jak dzielicie obowiązki?
Dobrze – bywa oczywiście rożnie, czasem wyzwaniowo, ale to jest niezależne od płci. Staramy się dzielić sprawiedliwie, wspierać jedna drugą, kiedy tamta zaniemoże albo wyląduje z chorym dzieckiem w domu. Na pewno jako matki mamy więcej zrozumienia dla siebie wzajemnie. Wiemy, jak trudne jest być matką aktywną zawodowo. Staramy się sobie wtedy nie dokładać, a raczej zdejmować sobie ciężary. Staramy się też dzielić w taki sposób, aby wykorzystywać maksimum kompetencji danej osoby. Jesteśmy różne i staramy się to wykorzystywać w pracy.
Jak generalnie pracuje Ci się z kobietami? Masz poczucie, że jest tu element siostrzeńskiego wsparcia i zrozumienia?
Tak jak wyżej. Bywa różnie, jak w każdej pracy. Bywały okresy, kiedy wolałam pracować z facetami, bo było konkretniej, mniej gadania (no, sorry – takie mam doświadczenia), a z kobietami sprawy się rozmywały lub gubiły w emocjach. Ale nie ma reguły. Praca między kobietami miewa znamiona rywalizacji, jednak to zależy od stosunku zawodowego, jaki jest między nimi, natomiast praca między matkami generuje raczej więcej zrozumienia i wsparcia.
Jak rozumiesz siostrzeństwo, czym jest dla ciebie?
Myślę, że są różne formy siostrzeństwa i bliskości. Nie zawsze jest to siostrzeństwo krwi. Ono jest bardzo ważne ale różnie te relacje wyglądają. Myślę, że jest to zwykłe wsparcie, forma przyjaźni, czasami wykraczająca poza samo „lubienie się”, sięgające głębiej, forma wspólnoty, np. doświadczeń. Zrozumienie, bycie, bezpieczna przystań, ale też stymulacja do rozwoju, szczerość i przyjęcie siebie w całości, nawet z wadami.
Co chciałabyś przekazać twoim córkom? W co cennego je wyposażyć na życie?
To już bardzo osobiste pytanie. Jest bardzo dużo rzeczy, które chcę im przekazać. To się dzieje, codziennie. To proces, który sama też odkrywam. Przekazuję i sama się uczę. Chciałabym, aby miały w sobie dużo miłości, empatii, odwagi, rozwagi, cierpliwości. Żeby wiedziały, że nasza głowa czasem nas oszukuje i że najczęściej jest wyjście z każdej złej sytuacji. Chciałabym, aby miały w sobie mądrą nawigację i przyjmowały życie w jego pełni – z pięknem i brzydotą, szczęściem i cierpieniem.
A czego życzysz nam, kobietom?
Wsparcia, zrozumienia, docenienia, roztropności i więcej luzu (śmiech). Chciałabym też, aby pewnego rodzaju plemienność, która teraz mocno się rodzi jako powrót do archetypicznej kobiecej siły i mądrości, nie zamieniła się w kolejną ideologię, która z czymś walczy. Raczej liczę na mądrą emancypację poprzez ewolucję, dialog i miłość.
Tego też nam wszystkim życzę! Śliczne dzięki za rozmowę.
Jagódka ma na sobie ubrania z kolekcji Coodo „Siostrzeństwo”. Zadaje szyku w spódnicy oversize w odcieniu lawendowym, podkolanówkach o barwie mlecznej czekolady i prążkowanej koszulce w tym samym apetycznym kolorze. W przytulasach na łóżku towarzyszą jej wygodne prążkowane getry i waniliowa bluzka oversize. No i jeszcze sukienki! Lekka mlecznoczekoladowa na ramiączkach i pasiasta z długim rękawem.
Po więcej materiałów z cyklu Coodotwórczynie zapraszamy tutaj
Materiał powstał we współpracy z Coodo