Ja i moja siostra byłyśmy wychowane na mleku modyfikowanym. Ona również karmiła mieszanką trójkę swoich dzieci. To dodało mi odwagi – wyznaje Marzena Pokrzywińska, opowiadając o – wcale niełatwej na starcie – mlecznej drodze.
Marzena to modelka, aktorka i miłośniczka stylu vintage. Wzięła udział w wielu sesjach zdjęciowych, pracowała na wybiegach w kraju i na świecie. Niedawno do tych ról doszła jakże ważna – bycie mamą. Na świat przyszedł jej synek Romek, którego od początku karmi mlekiem modyfikowanym. Zapytałyśmy ją o trudne początki karmienia butelką i o to, co najbardziej ceni w takim rozwiązaniu. A żeby ułatwić wam codzienne butelkowe procedury – podsuwamy kilka akcesoriów zaufanych marek: Beaba i EZPZ.
Romek przyszedł na świat w maju, a więc stosunkowo niedawno. Jakie uczucia tobą targały? Czy od samego początku wiedziałaś, że będziesz karmić mlekiem modyfikowanym?
Już w ciąży byłam zdecydowana na karmienie butelką. Ale bliżej porodu, kiedy czułam ruchy i bicie serca dziecka, zaczęłam się zastanawiać, czy nie podjąć próby karmienia piersią. Jednak po przyjściu na świat Romka okazało się, że nie jest to możliwe. Odczuwałam ogromny ból przy przystawianiu i dostałam zastojów. Po kilku dniach zrezygnowałam. Może dlatego, że od początku byłam nastawiona na karmienie mieszanką.
Czyli już w ciąży o tym myślałaś. Przygotowywałaś się na to mentalnie?
Ze względu na kształt moich sutków wiedziałam, że karmienie piersią nie będzie łatwe. Ja i moja siostra byłyśmy wychowane na mleku modyfikowanym. Ona również karmiła mieszanką trójkę swoich dzieci. To dodało mi odwagi. Chociaż słyszałam wiele nieprzychylnych komentarzy, nie wpłynęło to na zmianę mojej decyzji. Postąpiłam w zgodzie ze sobą.
Jak myślisz, skąd biorą się wyrzuty sumienia u niektórych kobiet?
W ciąży i po porodzie niemal każdy daje ci nieproszone rady. Położne w szpitalu, znajomi, a nawet obce osoby wywierają presję na młodej mamie. Obecnie jest też silny trend na powrót do korzeni. Promowane jest karmienie naturalne i poród drogami natury. Wtedy trudno iść pod prąd i zrobić coś inaczej. Nawet mój mąż, który bardzo mnie wspiera, próbował mnie przekonać do karmienia piersią. Chociaż wcześniej ustalaliśmy, że tego nie chcę. Wystarczyła jednak wypowiedź mamy, koleżanki czy znajomej, a temat wrócił. Myślę, że najbardziej boli, kiedy bliscy nie akceptują naszej decyzji i nas nie wspierają. W czasie ciąży i połogu, kiedy huśtawka nastroju jest tak silna, oczekujemy od partnera zrozumienia i akceptacji. A z tym bywa różnie.
WSPARCIE TO WIELKA RZECZ!
A czy wsparcie, które otrzymałaś, było wystarczające? Łatwiej dzięki temu podjęłaś decyzję o karmieniu mieszanką?
Tak, ale pomógł też czas. Trochę się bałam, że jak Romek zachoruje, to będzie to moja wina, bo nie ma bariery ochronnej, którą zapewnia karmienie piersią. Różne myśli przychodziły mi do głowy. Zastanawiałam się, czy będzie odpowiednio przybierał na wadze i czy będzie zdrowy. Kiedy połóg minął i widziałam, że nasz synek się rozwija, rośnie i nie ma większych problemów, uspokoiłam się. Powiedziałam sobie, że podjęłam najlepszą decyzję w danym momencie. Nie mogłam inaczej. Teraz uczę się bycia matką i cieszę się chwilą.
Muszę przyznać, że pierwszy miesiąc był bardzo ciężki. Chociaż na zdjęciach widzimy zadowoloną mamę, to rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Miałam wyrzuty sumienia, że nie próbowałam dłużej karmić piersią, że inne kobiety przecież dają radę. Teraz cieszę się, że nie robiłam niczego wbrew sobie. Jestem zadowolona, a Romek to czuje.
Korzystasz z tego, że karmisz mieszanką? Masz więcej czasu na przyjemności? Lepiej śpisz?
Nie, Romek wcale nie śpi lepiej (śmiech). Ale w nocy dzielimy się z mężem karmieniem – jedną noc robi to on, kolejną – ja. Gdy idę na kawę z koleżanką lub na zakupy, nie czekam na telefon, bo mały się obudził i chce jeść. Miałam cesarskie cięcie i wtedy mogłam odpocząć, bo partner pomagał i karmił Romka. Dzięki temu szybciej doszłam do siebie. Najważniejsze, żeby podjąć decyzję w zgodzie ze sobą, nie robić niczego wbrew sobie, bo chyba to jest najgorsze.
FAJNIE BYĆ MAMĄ
Zaangażowanie taty. Karmi, przewija, przytula?
No pewnie! Wstaje w nocy, aby nakarmić Romka. Bardzo go przy tym dopinguję. Podczas karmienia piersią w pierwszych miesiącach życia tata często nie ma możliwości nawiązać takiej więzi jak w przypadku mleka modyfikowanego – dziecko ciągle jest przy mamie lub śpi. Ale na pewno jest to sprawa indywidualna, zależy od charakteru taty i tego, ile czasu będzie chciał poświęcić dziecku. Niektórzy ojcowie od samego początku są zaangażowani, inni – później. Mój mąż jest Turkiem, ale nauczył się śpiewać po polsku, bo to uspokaja Romka. Mówi do niego, przytula, a nawet śpiewa kołysanki! Widzę, że stara się zbudować fajną relację z synkiem. Ale nie wiem, czy karmienie butelką miało na to wpływ.
Doświadczasz czasami samotności i izolacji? Coraz więcej młodych mam mówi, że to najbardziej im doskwiera w macierzyństwie.
Nie odczuwam takich emocji. Uwielbiam spędzać czas z Romkiem i nie mam poczucia, że coś mnie w życiu omija. Chociaż wcześniej dużo wyjeżdżaliśmy i spotykaliśmy się ze znajomymi, nie czuję się odosobniona. W ogóle nie mam takich uczuć w sobie. To jest naprawdę super. Ale pewnie jest to bardzo indywidualne.
Czy myślisz, że to dzięki wsparciu, jakie otrzymujesz? A może osobowości?
Wsparcie to podstawa! My akurat z mężem mamy podobny tryb pracy, więc spędzamy dużo czasu razem. To na pewno bardzo pomaga. Zależy to też od tego, czy jesteś szczęśliwa w związku i sama ze sobą. Ale też od jakości snu i czasu na wypoczynek. Od tego są bliskie osoby, żeby cię odciążyć.
Czego uczy cię macierzyństwo? Fajnie być mamą?
Nauczyłam się dużo o sobie. Nie wiedziałam, że mogę mieć tak ogromne pokłady miłości. Jestem osobą niecierpliwą z natury, a Romek uczy mnie, żeby cieszyć się daną chwilą i odciąć się od wszystkiego. Cieszę się wspólnymi chwilami, obecnością. Wcześniej myślałam o tym, jakim będzie człowiekiem, czy będziemy w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki, także finansowe. Moi rodzice wychowali mnie i dali radę. Nie jestem pierwszą i ostatnią matką. Tutaj nie jestem wyjątkowa. Ale jestem wyjątkowa dla swojego dziecka.
Marzena bardzo lubi spacery, dlatego korzysta z produktów, które pomagają jej w sprawnym i szybkim przygotowaniu mleka i wyjściu z domu. Ekspres do mleka Bib’expresso Beaba umożliwia błyskawiczne przygotowanie posiłku za pomocą jednej ręki. Mleko jest gotowe do podania już w 30 sekund – tylko tyle potrzeba na przygotowanie posiłku dla maluszka. Ekspres może również pełnić funkcję podgrzewacza do butelek lub słoiczków, zarówno mniejszych, jak i większych pojemności. A to bardzo dobra wiadomość, bo rodzice kochają wszelkie urządzenia wielofunkcyjne.
W przypadku Marzeny świetnie sprawdza się też kompaktowy pojemnik Beaba na mleko w proszku. Zestaw 3 w 1 to bardzo praktyczne i wygodne rozwiązanie na długą lub krótką podróż, spacer czy szybką wycieczkę za miasto. Wystarczy zabrać ze sobą jeden pojemnik, zakręcając go nakrętką, lub wszystkie trzy, skręcając je ze sobą. Dodatkowa nakładka ma sprytny otwór, który ułatwia przesypywanie mleka. Bardzo poręczne rozwiązanie! Pojemniki do mleka są też wygodne na nocne karmienia – porcje czekają gotowe na moment, kiedy trzeba będzie nakarmić głodnego malucha.
W utrzymaniu w czystości i porządku w akcesoriach do karmienia pomogą silikonowa szczotka do butelek i smoczków Beaba oraz suszarka do naczyń EZPZ. Pierwsza – z profilowaną końcówką, którą łatwo chowa się w dolnej części uchwytu – sprawdzi się w dokładnym czyszczeniu butelek i smoczków, a dzięki drugiej umyte rzeczy będą w mig osuszone. Mata jest elastyczna i antypoślizgowa, a jej krótkie wypustki i wyższe brzegi zatrzymują wodę wewnątrz. Można ją dostosowywać do własnych potrzeb, robić dowolne ustawienia pod smoczki, butelki, kubeczki i inne naczynia. Poza tym jest odporna na grzyby i pleśń, co jest ważne przy niemowlakach, zwłaszcza w przypadku alergików.
Materiał powstał we współpracy z markami: Beaba i EZPZ









































































