Byle lekko i daleko – spakowani do Azji!
Niezbędnik podróżnika z tublu.pl
Podróżować rodzinnie każdy lubi, ale już pakować całą rodzinę… niekoniecznie. Pobyt na miejscu zazwyczaj rewiduje zasadność dorzucenia (tuż przed wyjściem) dodatkowej pary butów i kolejnej sukienki. O pakowanie do Azji w stylu light przepytujemy Ewę.
Jak spakować rodzinę w podróż do upalnej Tajlandii, a jak w szalony trip camperem po Bieszczadach. O czym warto pamiętać wybierając się na city-break do Berlina, a co można pominąć jadąc pociągiem nad polskie morze. Zaglądamy do walizek naszych podróżników. Mamy nadzieję, że nasze informacje pomogą Wam spakować idealny bagaż rodzinny!
Zaczynamy od dalekij podróży do ciepłego kraju. O wyprawie życia Ewy, Adama, Tymka i Hani możecie przeczytać tu, ale żeby dotrzeć na rajską wyspę, trzeba najpierw odbyć podróż do szaf i spośród sterty rzeczy wybrać te naprawdę niezbędne, jakie trafią do plecaków. Czwórka do spakowania między ostatnimi zdjęciami do obrobienia i zakupami last minute. Przy akompaniamencie wskazówek zegara, które przypominają o porannym, bardzo porannym locie. Można?
W ramach naszej serii Niezbędnik podróżnika z tublu, otwieramy Ewie walizki i pytamy co w czasie podróży sprawdziło im się w stu procentach, a co spokojnie mogli zostawić w domu.
*
Różne są strategie pakowania. Spontaniczne za pięć dwunasta, przemyślane z listą w ręku… Jak to było u was?
My mieliśmy do dyspozycji poza bagażem podręcznym 3 razy 20kg, więc teoretycznie moglibyśmy wziąć ze sobą wszystko. Kluczem, jeśli chodzi o pakowanie, była jednak dla nas ilość posiadanych rąk, więc zdecydowaliśmy się na plecaki, z czego jeden był w połowie pusty, żeby w razie konieczności schować tam bagaż podręczny lub pomieścić pamiątki. Zrobiłam listę miesiąc przed wylotem i na bieżąco wykreślałam kolejne pozycje. Polecam rozłożyć wszystko, co planujesz spakować, przespać się i połowę rzeczy schować z powrotem do szafy!
Jest coś, co absolutnie trzeba spakować, bo na miejscu w Tajlandii niekonieczne to znajdziemy?
Szczerze mówiąc, prawie wszystko można kupić na miejscu. Pieluszki i chusteczki są absolutnie wszędzie, nawet w najmniejszych miasteczkach, zazwyczaj pakowane po kilka sztuk. Myślę że warto jednak wziąć ze sobą leki i kosmetyki jeśli korzystacie z czegoś specyficznego, chociażby po to, żeby uniknąć niepotrzebnego stresu. Dla nas zaskoczeniem było to, że jedzenie dla dzieci nie jest tak powszechne jak wyczytaliśmy przed podróżą w internecie. W ulubionych 7/11 niestety nie jest dostępne, chociaż w niektórych większych można było kupić mleko. My jechaliśmy po prostu raz na jakiś czas do większego supermarketu (Big C lub TESCO LOTUS) i tam zaopatrywaliśmy się w mleko i jedzenie (bardzo fajny skład, organiczne, 100& warzyw i owoców). Warto mieć ze sobą kilka smoczków „na wszelki wypadek”, bo w Tajlandii nie są aż tak popularne i właściwie trafiliśmy na tylko jedną markę w dużych supermarketach.
Absolutne minimum to?
Apteczka, dokumenty, telefony, ładowarki, aparaty, leki, kilka pampersów, kilka zabawek, termos, notatnik i dobry przewodnik – to dla mnie taka podstawa.
Czego absolutnie nie brać, bo się nie przyda lub łatwo kupimy na miejscu?
Ubrań. Serio, wystarczy kilka koszulek i krótkich spodenek plus jedno ciepłe ubranie lub dwa, jeśli macie zamiar spędzić więcej czasu w górzystych terenach, gdzie w nocy temperatura zdecydowanie spada.
Opowiedz o kilku produktach, które zdały egzamin podczas tej wyprawy.
Łóżeczko turystyczne Koo-di – jest super, bardzo praktyczne –można używać go też na plaży lub jako namiot do zabawy. Dla mnie najcenniejsza okazała się opcja moskitiery, bo Hania była zabezpieczona przed komarami!
Okularki Babiators – podstawa, gdy jedziemy do tropikalnego kraju. Warto dokupić gumkę, żeby trzymały się na głowie! Są bardzo wytrzymałe i odporne na wyginanie.
Zestaw czapka i majtki Lassig UV 50+ – ekstra dla każdego maluszka, bardzo praktyczne duo marki Lassig na duże słońce, w morzu i na basenie. I stylowe! My niestety, jak się okazało mamy dziecko bezczapkowe, na szczęście sznureczki pomagały w tym problemie.
Gra Elefunto Purple Cow – w sam raz do samolotu, magnetyczne elementy sprawiają, że wszystko jest zawsze na miejscu.
Przenośne krzesełko Koo-di – idealne do Tajlandii, czyli miejsca w którym krzesełko dla dzieci to nieistniejący wymysł. Co prawda nie pasuje do każdego krzesła w restauracji, lecz czasem, szczególnie z takim niezbyt stabilnym jeszcze maluchem, może uratować rodzicom skórę.
Termos butelka Pura – fantastyczne do samolotu albo dla malucha, który je w nocy. Hania jest jeszcze na piersi, ale podajemy jej wodę i mleko modyfikowane raz na jakiś czas. To super opcja, bo nie wystygnie na spacerze.
Wózek Buggy XS Easywalker – więcej o samym wózku i wrażeniach opowiadałam tu. Miało być lekko i kompaktowo, ten warunek dotyczył też wózka. Spacerówka marki Easywalker jest ultralekka, waży zaledwie 6 kg i co dla nas bardzo istotne, składa się do rozmiarów bagażu podręcznego!
Ewa zapomniała jeszcze dodać, że egzamin zdały przede wszystkim jej dzieciaki. Dla Hani była to pierwsza tak daleka podróż. Oby jak najwięcej takich wrażeń przed nimi!
zdjęcia: Ewa Przedpełska/fafel.eu
opracowała: Kasia Karaim