Bałtyk poza sezonem
Przewodnik po miejscówkach wzdłuż wybrzeża
Bałtyk poza sezonem? Tak! To nie jest żart. Praktykujemy i w maju, i wrześniu, i w styczniu też. Po co? Skoro nawet w sezonie potrafi być zimno i mokro?
Pewnie, że nie dla kąpieli, całodziennego plażowania i doskonalenia opalenizny. Chociaż dobrze znacie swoje dzieci. Gdy tylko zobaczą promień słońca, na pewno zechcą się kąpać. A sine usta, szczękające zęby wcale nie będą dowodem na zamarzanie. Nasze znajdują okazje do kąpieli nawet we wrześniu. My nie jesteśmy tacy odważni.
Dzisiaj Beata z notsofar.pl podpowiada nam harmonogram na cały rok! Chwytajcie kalendarze w dłoń i rozplanujcie chwilę odpoczynku nad naszym ukochanym polskim morzem już teraz…
***
Dla tych mniej szalonych mamy opustoszałe plaże, spokój, spacery, wycieczki rowerowe po pustych ścieżkach. Poza sezonem wszystko zwalnia, a morze nadal jest. I szumi! Jest taniej, nie ma korków, problemów z rezerwacjami. Może uda Wam się wybrać miejsce, o które w sezonie zazwyczaj jest trudno? Chociaż weekend, króciutki! Nie będziecie musieli walczyć o każdy centymetr białego piasku. Będziecie widzieć morze, a nie czyjś obóz rozbity obok. Ba! Spokojnie możecie wybrać się na molo i nie będzie kojarzyć się to z walką o przetrwanie.
Jeśli boicie się całkowitego wyludnienia, wybierzcie Trójmiasto. Duże miasta nie znają pojęcia sezonowości, więc w razie naprawdę ciężkiej pogody będziecie mieli, co robić.
Jeśli Wasze dzieciaki kochają rowery, wybierzcie Woliński Park Narodowy. A może chcecie spróbować swoich sił na desce? We wrześniu działają jeszcze szkółki, są instruktorzy, więc ruszajcie na Hel.
A w styczniu? Nie, nie oszalałam. Spacery po plaży, po skrzypiącym od mrozu piasku, z przymrużonymi oczami od ostrego zimowego słońca, zakończcie gorącą czekoladą, ciepłym kocem, dobrym filmem lub turniejem planszówek. Ale, ale… gdy jest śnieg, przecież są jeszcze biegówki i narty w Sopocie (to jest dopiero połączenie: narty nad morzem!).
Ruszajcie z nami! Zaczynamy od tej drugiej strony, do której mi trochę daleko, zawsze mam za mało czasu na Woliński Park Narodowy z pięknymi klifowym wybrzeżem i bukowymi lasami. Po sezonie na pewno będą puste, doskonałe na rodzinne spacery i wyprawy rowerowe.
Zamieszkajcie w Willi Park Wisełka. Prawdziwym rodzinnym pensjonacie, gdzie nakarmią i Was, i dzieciaki. Gdzie według naszych dzieci jest najbardziej elegancki plac zabaw na świecie.
Spacerujcie nad morze przez piękny las. To już nie ten czas i nie to miejsce, żeby atakowały Was stragany z plastikowymi „przydasiami”. Idziecie Wy, dzieci i czekacie na widok morza.
A później ruszcie z Międzyzdrojów ścieżką na spacer, żeby podglądać żubry. Przez cały rok czekają na Was w zagrodzie pokazowej.
Nie zapomnijcie również o Muzeum Przyrodniczym. To doskonałe miejsce dla fanów zwierzaków i tropicieli zagadek przyrodniczych. Po wszystkich wędrówkach musicie dostać nagrodę za wytrwałość. Polecamy słodkości w Cukierni Nowaczyńscy i Cafe Melba. Podobno lody lepiej jeść poza sezonem.
Po drodze mamy do sprawdzenia dwa miejsca. Jeszcze w nich nie byliśmy, ale czujemy, że mogłyby być dla nas. Oba są w Pobierowie.
Jest Dom nad Morzem… w lesie… za wydmami… w marynistycznym stylu. Koniecznie trzeba tam zabrać przyjaciół. Czeka na Was weranda na długie, wspólne rozmowy. Zawinięci w koce z kubkiem czegoś ciepłego i rozgrzewającym śmiechem wytrzymacie wieczorne chłody. A gdy przestaniecie mówić, podobno usłyszycie fale rozbijające się o brzeg. My musimy to sprawdzić!
Są też Morskie Szepty. Apartamenty dla tych, którzy szukają jasnych, nowoczesnych wnętrz, blisko centrum i życia.
Stamtąd wyruszcie na wycieczkę do ruin zamku w Trzęsaczu czy latarni w Niechorzu. Latarnia poza sezonem raczej nieczynna, ale zawsze może być po prostu celem spaceru.
Przenosimy się do Dębek. Ostatnio chyba ulubionego miejsca rodziców. A my? A my tam nigdy nie byliśmy, ale mamy na celowniku kilka miejsc, do których dotrzemy na pewno, bo sprawdzeni ludzie mówią, że warto. Nie wiemy, co tak przyciąga wszystkich do tego miejsca. Słyszymy, że jest kameralne, z szerokimi plażami z białym piaskiem, starymi domami rybackimi. Musimy się koniecznie przekonać.
Zaczęlibyśmy od Poezji Ciszy. Małych domków w lesie sosnowym. Przestronnych, jasnych, czystych. Z placem zabaw obok. Podobno przemiła właścicielka chętnie doradza, gdzie pójść, co zobaczyć, gdzie i od kogo kupić ryby.
No i koniecznie Fajne miejsce. Tyle o nim mówią, że coś musi w tych opowieściach być. Klimat, lokalizacja, właściciele? Na pewno jest blisko pięknej plaży, z rzeką wpadającą do morza, z pomostem do łowienia ryb, tratwą, pracownią ceramiczną i mnóstwem udogodnień dla rodzin z dziećmi. Działają cały rok!
Powoli zbliżamy się do mojego ulubionego miejsca nad naszym morzem. Ale najpierw bardzo bym chciała zajrzeć do miejsca, które kusi domową kuchnią, rodzinną atmosferą i małym spa. Chłodniejsze dni zakończone, podanym pod nos, ciepłym posiłkiem i przyjemnym masażem. To dla mnie plan idealny! Dzieciaki na pewno się zgodzą na godzinę wolności od jednego z rodziców i zajmą się grami, które Sielska Chata ma do dyspozycji gości.
Nie możemy nie zajechać do Cisowego Zakątka. Zwłaszcza że pojawiły się nowe domki. I naprawdę nie możemy się doczekać, żeby zobaczyć, jak wyglądają. Na szczęście mamy ”przecieki” i możemy Wam pokazać fragmencik tych nowości.
Gdy nacieszycie się tam ciszą, natura, świszczącym wiatrem koniecznie pojedźcie do Sasina, do restauracji Ewa Zaprasza. Tam ludzie przyjeżdżają z drugiego końca Polski na śledzie, rybę i inne pyszności. Po atmosferę… szczególną… piknikową.
I jesteśmy w Chałupach. Tam zawsze kemping. Każdy ma swój ulubiony, każdy z różnych powodów. Ja kemping i przyczepę cenię sobie ponad wszystko. To miejsce sprawia, że w magiczny sposób moja głowa w końcu może się zresetować. Przestawiamy upodobania kulinarne na kuchnię polową. Dzieciaki wariują na terenie kempingu i zawierają co chwila nowe przyjaźnie. Po spiętym miejskim życiu ta atmosfera może czasem nadmiernego luzu jest nam bardzo potrzebna. Pojedźcie tam w maju. Zanim zjadą się stali bywalcy. Majówkowy kemping prawie pusty, zupełnie cichy jest najlepszy na świecie.
Powoli możecie wskakiwać na deskę. Szkółki budzą się do życia, na wodzie nieśmiało pojawiają się pierwsze żagle. Dlaczego to nie mielibyście być Wy?
Troszkę dalej jest moja ukochana Kuźnica. Maleńka wioska rybacka. Kompaktowa. Nie ma potrzeby się z niej ruszać. Jest port, jest plaża, są szkółki.
Jest Przetwórnia z pysznym jedzeniem. To tutaj nasza córka nauczyła się jeść śledzie!
No i jest Fulinowo, które swoją bielą, małymi akcentami, niezwykłą panią Kamilą przyciąga jak magnes. I można narzekać, że pociąg, że ulica, ale ja będę bronić tego miejsca, bo czas, jaki tam spędziłam, był warty wszystkiego.
Kolejne sprawdzone miejsce to Weranda. Po sezonie w końcu nie trzeba stać w kolejkach, żeby dostać tam stolik! I można najeść się do woli. Wszystkiego! Bo wszystko dobre!
No i na koniec Hel. Zajrzyjcie na Promenadę na Cyplu Helskim.
No i oczywiście musicie iść do Fokarium! Dzieciaki Wam nie odpuszczą. Poza sezonem jest szansa, że coś w końcu zobaczą, a Wy nie będziecie musieli walczyć z tłumem.
Jedziemy w stronę Pucka z jego drewnianym molo. A tam Małe Letnisko. Mapa mi mówi, że położone idealnie. I blisko Zatoki, i centrum Pucka. Obiecują ciszę i trzy apartamenty urządzone w nadmorskim stylu. Wszystko tworzy przytulny i kameralny klimat. My będziemy próbować!
Na koniec zostaje Wam Trójmiasto. Ale to już miejsce na oddzielną historię.