Alfabet na Dzień Matki: Malwina Buss - Ładne Bebe

Alfabet na Dzień Matki: Malwina Buss

Mama to cały kosmos. To caluśkie abecadło zjawisk, pasji, kluczowych emocji i ważnych osób. A gdyby tak zrobić indeks i pokazać świat matki od A do Z, gdzie macierzyństwo to tylko i aż kilka liter?

R jak relaks, C jak ciało, M jak malarstwo – to tylko niektóre hasła klucze, które posłużą nam dziś do poznania matczynego alfabetu. Zaczynamy minicykl z okazji Dnia Matki. Pierwszy z dwóch odcinków należy do Malwiny Buss: kobiety-rakiety, aktorki – którą możecie kojarzyć z filmu „Róża” i serialu „Belfer”, miłośniczki jogi i tajskiego boksu, uparciucha, debiutującej malarki i mamy dwuipółletniej Jagody. W tym abecadle zawiera się też P jak prezentownik, czyli nasze podarunkowe inspiracje, które testujemy z Malwiną na jej domowym pokładzie. Dodamy tylko, że poniższa lista to także zachęta, by serwować sobie pełne czułości autoprezenty. Mamy, maj należy do was!

ALFABET MALWINY BUSS

A jak asany – czyli joga, którą uwielbiasz, opowiadaj!

Z jogą mamy taką relację, że jest u mnie okresowo, bo czasami potrzebuję jej, a czasami… tajskiego boksu. Pokochałam hathajogę z jej rozciąganiem i praktykuję ją tak naprawdę bez żadnego udowadniania sobie czegokolwiek. Myślę, że to właśnie był mój największy problem – że we wszystkim musiałam być najlepsza, więc nawet chodzenie na zajęcia z jogi nie było dla mnie zbyt dobre. Tak zaczęłam praktykować w domu – jest taka bardzo popularna „Yoga with Adriene”, wiele osób od niej zaczyna. Dzięki niej jestem sama ze sobą i nie konkuruję z nikim – to mi pomagało. Adriene często powtarza, że nie jesteśmy robotami, że nie mamy być najlepsi i każdego dnia robić coraz więcej – mamy się po prostu pojawić na tej macie, bo to jest najważniejsze.

Z kolei tajski boks zaczęłam trenować 6 lat temu, a później miałam przerwę ze względu na ciążę. To zabawne, ale wróciłam do niego jakiś miesiąc temu – można powiedzieć, że to w pewnym sensie świeża sprawa. Na powrót namówiła mnie koleżanka, z którą trenuję. Tajski boks to taki dosyć mocny wpierdziel fizyczny, ale też możliwość wyładowania się psychicznie. Jest w nim coś fajnego – wchodzisz w pewien trans, tak jak przy medytacji w jodze. Teraz jest dobry czas w mojej głowie – nie jest już tak, że jeśli zacznę chodzić na trening tajskiego boksu, to muszę ćwiczyć 5 razy w tygodniu. Odpuszczam.

C jak ciało – a nawet ciałopozytywność, o której mówisz publicznie. Wiem jednak, że przeszłaś do niej długą trasę, a w zasadzie ciągle nią idziesz. Czemu ludzie dają sobie prawo do oceniania ciebie?

Myślę, że chodzi o złudzenie, że to, że my jesteśmy na tym Instagramie, jest dla nich przepustką, żeby komentować i oceniać. Zapominają przy tym, że 10 lat temu też miałam Instagram i on wyglądał dokładnie tak samo – traktuję go tak, jakbym miała wśród siebie tylko znajomych. Nie rozumiem, dlaczego ludzie dają sobie takie prawo, żeby komentować mój wygląd. W aktorstwie wystawiamy nasze ciała i w ogóle nas pod ocenę – jesteśmy wiecznie nastawieni na ocenę innych. Tu sięgamy też do tematu produkcji – półtora roku temu dowiedziałam się, że jestem za gruba, żeby dostać główną rolę w serialu. Myślę, że tacy producenci trochę psują to, co my jako widzowie oglądamy, a powinni zadbać o to, by pokazać, że ludzie są różni. Pamiętajmy też, że osoby, które są chude w kamerze, są jeszcze chudsze na żywo, bo kamera dodaje 6-7 kg.

Zauważyłam za to, że od kiedy obserwuję profile ciałopozytywne, to sama mam się lepiej. Włączam ten Instagram i on już nie sprawia, że mam jakieś poczucie winy na własny temat. A tak było. Kiedyś już wspominałam o tym na Instagramie, że mam dużo koleżanek, których „idealne” profile przestałam obserwować. Myślę, że z zaburzeniami odżywiania, które miałam, jest trochę jak z alkoholizmem – nie ma czegoś takiego, że wychodzi się z niego na zawsze. Trzeba nad tym pracować i znaleźć narzędzia, żeby tych złych bodźców było jak najmniej. Zrozumiałam też, że jeżeli pokażę na Instagramie, że ja też mam te złe dni, wręcz obsesyjnie złe, kiedy nie jestem w stanie nawet wstać z łóżka, to komuś może to pomóc. Ostatnio, podczas festiwalu, miałam jakiś armagedon w głowie – że jestem za gruba, że znowu są tu same szczuplutkie aktorki i nagle wychodzę ja, matka. Kiedy powiedziałam o tym na profilu, dostałam milion wiadomości, w tym jedną od dziewczyny, która pisała, że wstydziła się tego dnia pójść na basen, ale dzięki mnie pójdzie.

J jak Jagoda – twoja córka, jaka jest ta dziewczynka? Jak to jest być jej mamą?

To jest absolutnie niezależny człowiek. Ma tylko swoje zdanie. Długo zastanawiałam się, skąd wyszła nam taka mieszanka, a przecież ja jestem bardzo uparta, zawsze stawiam na swoim, nie można mi powiedzieć, co mam zrobić, bo zawsze zrobię na przekór, za to jako dziecko byłam spokojna. Z kolei Tomek jest bardzo energiczny, ma jakby za dużo tej energii, więc Jagoda połączyła mój upór i niezależność z energią taty. Mamy po prostu mieszankę wybuchową, małą atomówkę, która jest absolutnie fantastyczna! Choć przyznam, że na początku, w okresie depresji, miałam takie myśli: jak ja sobie poradzę z tą jej energią? Terapia bardzo mi pomogła zobaczyć rzeczy inaczej. Mój terapeuta powiedział: „Zobacz, całe życie walczysz z tym, że ciebie też chcą zmienić, a ty robisz na przekór”. Rzeczywiście! Ostatnio wróciłam do naturalnego koloru włosów i słyszałam: „o, w końcu wyglądasz normalnie”. Minął tydzień i z powrotem mam różowe włosy (śmiech). Zrozumiałam więc, że to, że Jagoda ma własne zdanie, jest wyjątkowe, i wcale nie chcę, by była inna.

Dopiero teraz, już bez antydepresantów, doświadczam jej tak naprawdę. Widzę, ile ona ma pasji, jak śpiewa, jak tańczy, jak niczego się nie boi – na ulicy podchodzi do ludzi i mówi: „a kto ty jesteś?”. No i ten upór! Śmialiśmy się z Tomkiem, że sposób, żeby ją odpampersować, to „na przekór” – powiedzieliśmy, że to jest nocnik mamy i taty i tutaj nie może sikać. Zadziałało (śmiech).

K jak kino – kino czy serial? Po urodzeniu Jagody zrobiłaś sobie przerwę z produkcjami – wrócisz do grania?

Bliższe jest mi kino – więcej go doświadczyłam, częściej chodzę do kina. Zawsze wybieram kino. Filmy traktuję jak terapię. Wróciliśmy niedawno z festiwalu w Krakowie, gdzie jeden z reżyserów pięknie powiedział, że kino potrafi zmienić postrzeganie różnych rzeczy, że zmienia nas o 180 stopni – bardzo mi się to spodobało. Jeśli chodzi o moje aktorstwo – miałam przerwę przez dziecko i przez to, że nie byłam w najlepszym stanie psychicznym. Paradoksalnie bardzo chciałam wtedy grać i nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo tego chcę. Wydawało mi się, że bez grania byłam tylko mamą. Do tego doszło porównywanie się z innymi aktorkami, które bardzo szybko wracają i na planach są z dzieckiem przy cycu. Krzyczałam: „kosmos, dlaczego ty mi to robisz?!”.

Dopiero z perspektywy czasu cieszę się, że nic wtedy nie dostałam. Po tym, jak nie dostałam wspomnianej roli z uwagi na wygląd, przestałam się skupiać tylko na aktorstwie, bo zrozumiałam, że sprawia mi to ból – to myślenie obsesyjne, kiedy wrócę, te pytania od ludzi: „czy ty już zrezygnowałaś?”. Teraz te pytania mnie już nie bolą – rozumiem, że są ludzkie. Mam też swoje inne rzeczy, które robię.

M jak malarstwo – o nim mowa! Opowiedz o twojej aktualnej zajawce.

Zaczęłam malować w terapii, jakieś półtora roku temu. I było to czysto terapeutyczne, czyli kiedy było mi bardzo źle i sobie nie radziłam z tymi najgorszymi emocjami, po prostu malowałam. I nagle, po kilku miesiącach, nadszedł taki moment, że patrzyłam na te obrazy i mówiłam: „Nic z tego nie wynika. Po co ja to robię?”. Przestałam na kilka miesięcy malować. Później robiliśmy porządki i Tomek wyjął moje schowane obrazy, a ja spojrzałam na nie zupełnie inaczej. Przestałam widzieć je jako coś, co musi być to ładne, widziałam je jako proces. Widać na nich to, co się we mnie działo, i zrozumiałam, że nie mogę odpuszczać i będę malować. Przełamałam się i pokazałam na Instagramie, co robię. To było przełomowe – ludzie zaczęli pisać: „O, chcę to! Ale zrób mi to w większym formacie”. Jeszcze tego nie zrobiłam, bo czuję bardzo duży lęk. Maluję wszystko w mniejszych formatach, ale oczywiście kupiłam te duże płótna. I tak stoję przed nimi i po prostu mnie to paraliżuje. Na razie.

R jak relaks – czyli jakie masz patenty na metime, nawet jeśli trwa 5 minut?

Mam swoje rytuały, które pojawiły się naturalnie, dlatego, że moja mama od zawsze obsesyjnie dba o siebie. Kiedy pojawiło się to 6 kroków pielęgnacji koreańskiej, to uwierz mi, byłyśmy pierwsze, które o tym wiedziały! Moi rodzice podróżowali po Azji i zanim jeszcze u nas była moda na koreańskie kosmetyki i masaże, to mama mi wszystko pokazywała. Więc dzięki niej absolutnie odprężam się w saunie, w wannie, poprzez szczotkowanie i masaże twarzy czy ciała, które sama sobie robię. Cudownie się w tym odnajduję i zaraziłam tym Tomka. Robimy sobie wspólne spa. Oczywiście to ja pomagam mu krok po kroku: mówię, jak myć, peelingować, kłaść kremy, ale to sprawia nam obojgu ogromną przyjemność. Choć na początku było: „Ej przestań. Jeden krem Nivea wystarczy” (śmiech). I tak pokochał tę pielęgnację tak samo jak ja. Zresztą, Jagoda też już po nas papuguje i co rano, kiedy wstaje, robi sobie masaż.

PREZENTOWNIK NA DZIEŃ MATKI

Dom to azyl, najlepsza baza na odpoczynek, kameralne spa i realizację zajawek. Idąc tym tropem, testujemy z Malwiną kosmetyki do pielęgnacji i komfortowe, acz stylowe pewniaki w garderobie. Mamo, weź oddech.

ŁYKO

Len to letnia miłość. Ta cudownie naturalna tkanina uwielbia się z ciałem, daje mu oddychać i po prostu wygląda obłędnie! Po lniane ubrania zaglądamy do Łyko – marki założonej przez dwie siostry i oddającej hołd temu niesamowitemu w swej prostocie materiałowi. W ich kolekcji znajdziecie lekkie sukienki na wiązanych ramiączkach, w soczystych kolorach i z kieszeniami. Must have tego i każdego kolejnego letniego sezonu. Z kolei ta przewiązywana spódnica to lniana wersja kopertówki – mamina (kobieca!) klasyka na lata.

Lniane ubrania Łyko kupicie tutaj

YOUR KAYA

Mamo, daj się zaopiekować… Pielęgnacja to też autotroska i troszczenie się o Matkę Ziemię – tak widzą to twórcy Your KAYA, ekologicznych, wegańskich i biodegradowalnych kosmetyków i akcesoriów. Na prezent poleca się zmyślny zestaw do golenia okolic intymnych, z peelingiem, kremem i cudownym, kojącym olejkiem z aloesem. Żegnajcie krostki i wszelkie „ałć!”. W kwestii zaopiekowania koniecznie przyjrzyjcie się też naturalnemu płynowi do higieny intymnej i małemu, ale mocarnemu i treściwemu kremowi SOS. Ten drugi to taki opatrunek w uroczym słoiczku, który pomoże suchym strefom na ciele, nawet ustom.

Zestaw do golenia i krem SOS kupicie w Your KAYA

MÓJ KRAJ TAKI PIĘKNY

Wygoda przez wieeelkie „W”! O tym są ubrania dobrze wam znanej rodzimej marki Mój Kraj Taki Piękny. To solidne bawełniane rzeczy z działki basic – komfortowe i wielozadaniowe. To taki homewear, który zabierasz ze sobą do pracy i na zakupy. Jak świetnie skrojone dresowe spodnie o znamiennej nazwie Chill Queen. Albo jak pasiasta czarno-biała klasyka, czyli T-shirt w paski z ładnie zarysowanym dekoltem, longsleeve czy top na szerszych ramiączkach o kuszącej nazwie Summer Breeze – idealny na coraz cieplejsze dni. Bonus: miękka bawełna MKTP jest dobra dla rosnącego ciążowego brzuszka.

Ubrania MKTP kupicie tutaj

WELEDA

Pachną jak ogród i sad, koją skórę, pielęgnują – o naturalnych kosmetykach Weleda możemy rozpisywać się bez końca. Ich produkty bazują na etycznie pozyskiwanych surowcach, z szacunkiem dla ludzi i bioróżnorodności naszej planety. Dziś pod lupę bierzemy nawilżanie, w którym mistrzem jest gama z opuncją – magiczną rośliną z rodziny kaktusowatych. Emulsja i krem do twarzy, żel pod oczy i rześka mgiełka błyskawicznie się wchłaniają i długotrwale nawilżają. Must have na coraz więcej słonecznych dni.

Kosmetyki z gamy z opuncją Weleda znajdziecie tutaj

Minimal line

Mamo, twoje ciało jest wspaniałe, bo jest twoje! A do tego dało życie nowej istocie. O tym przypominać mogą grafiki Minimal Line autorstwa Klaudii Mączki-Rzewuskiej. Rozpoznacie je – jak sama nazwa marki wskazuje – po prostej kresce, która mówi wszystko. „Body” – ilustracja, którą wybrała Malwina, to wizja na temat kobiecego, fascynującego ciała. W kolekcji Minimal Line znajdziecie też inne minimalistyczne plakaty, pocztówki, a także świece i koszulki z charakterystyczną prostą linią. Koniecznie sprawdźcie rysunkowy wątek macierzyństwa.

Plakaty Minimal Line kupicie tutaj

SO BOX

Takie pudełko! Z tym konceptem powiedzenie, że „liczy się wnętrze”, jest jak najbardziej sprawdzone. So Box to spersonalizowane pudełka pełne dobroci, które możecie wręczyć bliskim na prezent. Zestaw Time to relax sprawdzi się dla każdej mamy – to chyba jasne, że relaksu nigdy za wiele (szczególnie z kąpielą i świetną czekoladą w roli głównej). Box KeepCup spodoba się szczególnie tym zabieganym – ekologiczny kubek mogą zabrać ze sobą wszędzie, by kawa zawsze była ciepła. Wspominałyśmy już o relaksie? O ten zadba jej wysokość lawenda w zestawie pielęgnacyjnym.

Zestawy prezentowe So Box dla niej kupicie tutaj

Organique

Domowe spa to czasem 10 minut dla siebie – tylko tyle i aż tyle. Małe rytuały o poranku albo wieczorem, kiedy dzieciaki pójdą już spać, są na wagę złota. Tu dobrze mieć pielęgnacyjne pewniaki, po które zaglądamy do Organique – polskiej marki kosmetyków. Patentem na prezent na Dzień Matki są zmyślnie skomponowane zestawy. Codzienny niezbędnik to troska o ciało i twarz – w składzie są 4 elementy, w tym nawilżająca maska do twarzy i rękawica do masażu. Pachnące trio to z kolei coś dla fanek moczenia się w wannie – trzy obłędnie aromatyczne kule do kąpieli!

Zestawy pielęgnacyjne Organique kupicie tutaj

YELLOW MEADOW

Kiedy homewear to twój ukochany kawałek w szafie! Ubrania Yellow Meadow są jak druga – bambusowa – skóra. Tak wygodne, że nawet jeśli ich główną rolą jest bycie piżamą, ty i tak idziesz w nich do miasta. Tak jest z szarawarami Poppy in black. Podobnie bywa z legginsami – cudownie wzorzyste getry Tulip z dzianiny bambusowej sprawdzą się do biegania (także po sprawunki) i do ćwiczenia jogi. A propos tej drugiej – wiemy, że serca mam joginek skradnie kultowa mata Papaya z kolekcji Yellow Meadow. Ten deseń to wzór na relaks w wersji metime.

Ubrania i matę do jogi Yellow Meadow kupicie tutaj

 

Malwina20-760x490-1.jpegmama-.jpegMG_7851.jpgMG_7843.jpgMG_7637.jpgMG_7634.jpgMG_7655.jpgMG_7596.jpgMG_7589.jpgMG_7619.jpgMG_7610.jpgMG_7616.jpgMG_7713.jpgMG_7700.jpgMG_7724.jpgMG_7702.jpgZrzut-ekranu-2022-05-20-o-09.07.37.pngimg089-copy.jpgimg085-copy.jpglyko.jpgimg084-copy.jpgyellow.jpgimg078-copy.jpgimg079-copy.jpgimg087-copy.jpgimg090-copy.jpgMG_8020.jpgMG_7825.jpgMG_7757.jpgMG_7776.jpgMG_7945.jpgMG_7966.jpgMG_7903.jpgMG_7909.jpgMG_7902-scaled.jpgMG_7923.jpgMG_7942.jpgMG_7674.jpgMG_7660.jpgMG_7949.jpgMG_7684.jpgMG_7687.jpgMG_7763.jpgMG_7775.jpgMG_7787.jpgMG_7774.jpgMG_7772.jpgMG_7643.jpgMG_7644.jpgMG_8011.jpgMG_8015.jpgMG_8004.jpgMG_8006.jpgMG_7673.jpg

Powiązane