akcja organizacja

Akcja: organizacja! Lekcja trzecia – wybór

Zuza Skrzyńska i wszystkie emocje macierzyństwa

Akcja: organizacja! Lekcja trzecia – wybór
Magda Rączka

Tym razem po sprawdzone patenty, z całym wachlarzem emocji w tle, zaglądamy do Krakowa. Nasza bohaterka rozbraja autentycznością i obala mity narosłe wokół rodzicielstwa, mówiąc otwarcie o jego trudnych kawałkach. Uczy, że organizacja to sztuka wyboru.

Wracamy z trzecią częścią cyklu o sposobach mam na codzienną organizację. Dziś jednak przewrotnie, nie pytamy o to, jak udaje się naszej bohaterce zorganizować, ale na jaki rodzaj organizacji może sobie aktualnie pozwolić. O pomyśle na siebie, który zamienia się we własną firmę, o ulubionym comfort food i kulisach popularnego lajwa z kawą w tle, opowiedziała nam Zuza Skrzyńska.

Nasza bohaterka to wysoko wrażliwa mama dwóch dziewczynek, 3-letniej Oli i rocznej Alicji. Przed chwilą światło dzienne ujrzał jej e-book o złości i trudnych emocjach w macierzyństwie, który zainaugurował nowy rozdział w życiu Zuzy. A wszystko zaczęło się od robienia notatek…

Zuza wraz z mężem Sławkiem, starszą córką Olą, młodszą Alicją i radosnym, biało-czarnym Borderem Collie o imieniu Bravo, mieszkają na krakowskich Bronowicach. Klasycznie już, naszą rozmowę zaczynam od tego, jak wyglądają rodzinne poranki.

Zuza, mam wrażenie, że poranek to często jedyna zorganizowana część dnia, jak to wygląda u was?

U nas jest całkowicie odwrotnie! Poranki to jedyna niezaplanowana część dnia. Nasze dzieci potrafią często budzić się w nocy. Czasami wstają o siódmej, po kilku pobudkach, a czasami o piątej i nie chcą już spać. Zdarza się, że nie śpią przez godzinę w nocy, bo chcą się bawić. Nasze poranki zależą od tego, jak bardzo jesteśmy lub nie jesteśmy w stanie z mężem wstać (śmiech).

Czy macie jakiś system, który ułatwia radzenie sobie z brakiem snu?

Zwykle się dzielimy. Mój mąż zajmuje się starszą Olą, a ja Alicją. Młodsza budzi się w nocy sześć, a nawet osiem razy, starsza raz lub dwa, dlatego umówiliśmy się, że to ja rano odsypiam noce. Niezależnie od pory pobudki Alicji, jestem z nią do szóstej. Potem przejmuje ją Sławek. Bawią się razem i czekają, aż Ola zacznie dzień. Można więc powiedzieć, że poranki nie do końca mnie dotyczą (śmiech). Ogarnia je mój mąż, abym mogła pospać, ile się da, przed jego pracą. Jeśli zdarzy się, że to starsza ma trudniejszą noc, wtedy to ja o szóstej przejmuję opiekę nad dwójką i przygotowuję śniadanie. Rano pomaga nam też bajka. Dzięki niej po trudnej nocy mogę jeszcze zdrzemnąć się na kanapie.

Dzień zaczynamy od gimnastyki! Najpierw rozgrzewka i składanie kolorowych i bardzo funkcjonalnych ubrań. Następnie skłony i podskoki w czasie ich zakładania. Spostrzegawcze oko na autorskich wzorach dostrzeże dzika i słodko śpiące w łóżkach śpiochy! Jest jeszcze motto, pod którym podpisze się niejeden maluch – niech się poplami! Od czegoś są w końcu naszywki!

piżamko-dresik Śpioch Poplami / bluza Hoodini Przygoda w lesie Poplami / spodnie Spryciarze Leśny miód Poplami

Wasze poranki są jednym słowem trochę…

Szalone! Kiedyś przeczytałam o roli poranka w nastrojeniu się na cały dzień. Staraliśmy się wcielić w życie wstawanie o jednej porze, ale szybko musieliśmy z tego rozwiązania zrezygnować. Nasze dzieci mają jeszcze w nocy tyle pobudek, że staramy się wykorzystać każdą dodatkową sekundę na sen, czy to na kanapie, czy na materacu w dziecięcym pokoju. Mam wrażenie, że pierwszą godzinę rano, a czasem nawet dwie, jesteśmy wszyscy nie do życia. A przynajmniej ja taka jestem. Potrzebuję chwili na rozruch i dopiero potem mogę zacząć dzień. 

Jak już się rozruszacie, wtedy na stół, tak jak dzisiaj, wjeżdżają naleśniki – wasz comfort food. Czy macie jeszcze inne rodzinne rytuały?

Mamy jeden codzienny rytuał. Kiedy jestem o krok od wybuchu złości lub widzę, że moje dzieci są mocno w napięciu, to włączamy muzykę i tańczymy do ulubionej piosenki dziewczyn – „September”. A ponieważ w kuchni mamy wyspę, często biegamy wokół niej. Zdarza się, że piosenka leci kilka razy, zanim zmęczeni poczujemy, że humory się nam poprawiły. Jest też ulubiona zabawa Oli, która pomaga, gdy wszystkiego jest dla niej za dużo i z nadmiaru napięcia zaczyna krzyczeć lub płakać. Kiedy brakuje mi sił, żeby zabawą rozładować jej emocje, mój mąż rozpoczyna pościg. Sam jest Gargamelem, Ola smerfem, a pies Klakierem, choć nie jest kotem (śmiech). To zawsze działa.

Ulubiony comfort food to najlepszy przepis na dobry początek dnia! Nieważny bałagan, który powstaje podczas przygotowań, kiedy na stole już czekają najpyszniejsze pasty! Zwłaszcza, jeśli kryje się w nich moc orzechów, kawałki liofilizowanych owoców i czekolada! Można nie czekać na naleśniki i wyjadać prosto ze słoika!

pasta orzechowa Kokonella KruKam / Czekopasta z malinami KruKam 

Po śniadaniu czas na kawę, to dobry pretekst do rozmowy o początkach, czyli o tym, skąd się wzięły „Notatki z macierzyństwa”. Jak to się stało, że zaczęłaś je pisać?

Wszystko zaczęło się od wolnych wieczorów. Nastał taki czas, kiedy moje dzieci zaczęły wcześniej chodzić spać. Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam do dyspozycji dwie godziny! Trwało to co prawda dwa miesiące, ale mając ten czas, poczułam, że potrzebuję coś dla siebie zrobić. Chęć działania zawsze była moją mocną stroną. Jestem typem działacza, według talentów Gallupa przede wszystkim jestem aktywatorem. Mam też silną potrzebę realizowania innych ról społecznych, poza byciem mamą. Chciałam zapoczątkować projekt, który dałby mi chociaż namiastkę spełnienia zawodowego. Dlatego któregoś wieczoru, szukając pomysłu na siebie, zrobiłam listę wszystkich rzeczy, które potrafię i lubię robić. Mimo bogatego doświadczenia zawodowego miałam wrażenie, że właściwie niewiele mogę innym zaoferować. Moje, wtedy niskie, poczucie własnej wartości utrudniało sprawę. W końcu doszłam do wniosku, że całkiem ciekawym połączeniem jest umiejętność szybkiego czytania, wyszukiwania najważniejszych informacji i przekładania trudnych zagadnień na prosty język. Z tego połączenia powstały „Notatki z macierzyństwa”.

Jak byś je opisała? Czym są notatki?

Notatki to wygodne w formie, skondensowane treści na różne tematy związane z rodzicielstwem. Piszę je w sposób neutralny, bez oceniania. Nie doradzam, nie pouczam, nie udaję eksperta. Z wykształcenia jestem socjolożką, z zawodu specjalistką od marketingu. Opisuję swoje problemy, z którymi inne mamy mogą się utożsamiać. Opowiadam o tym, jak sobie z nimi poradziłam, wykorzystując między innymi wiedzę z przeczytanych książek. Staram się odczarować wyidealizowany obraz macierzyństwa. Obalać rodzicielskie mity, takie jak te, że rodzice zawsze powinni być ze sobą zgodni albo że najważniejsza w wychowaniu jest konsekwencja. Dodatkowo, łatwiej jest podsunąć do przeczytania mężowi, koleżance, czy teściowej kilka stron na ważny dla nas temat związany z wychowaniem dzieci, niż zachęcić do lektury kilku książek.

Kiedy „Notatki z macierzyństwa” zaczęły się zamieniać w pomysł na życie?

Zauważyłam, że przyciągają uwagę i są dobrze odbierane, kiedy zaczęłam publikować je regularnie. Zadziałała siła poleceń, udostępniały je setki osób, a grono obserwatorów rosło. Dostawałam też coraz więcej wiadomości o tym, że notatki z macierzyństwa dają wsparcie. Są konkretne, zwięzłe i na temat, dzięki czemu chętnie czytają je również tatusiowie i inni dorośli z otoczenia mam, którzy nie mają czasu czy chęci na czytanie i analizowanie wielu książek. Dużym docenieniem była nominacja do tytułu Doskonałości Sieci Twojego Stylu (Zuza wygrała w kategorii Rozwój – przyp. red.). W międzyczasie osoby o większych ode mnie zasięgach zaczęły dzielić się moimi treściami. To wszystko sprawiło, że notatki docierały do coraz szerszego kręgu osób, a ja uwierzyłam, że ten projekt ma sens i zaczęłam planować, co dalej.

Dla każdego coś miłego! Po śniadaniu czas na kawę dla mamy. Najlepiej w duuuużym (pomieści aż 580 ml ulubionego napoju) i pięknym, ręcznie wykonanym kubku ze złotem! A do kawy czasem czekolada o dobrym składzie (słodzona erytrytolem). Smakuje doskonale, o czym nie tylko mama postanowiła się przekonać!

porcelanowy kubek ze złotem Pangzi Ceramics / Czekolada bez dodatku cukru KruKam

Robimy sobie małą przerwę. Towarzyszy nam zapach świecy, której wspólne zapalanie stało się małym, domowym rytuałem. Nastał czas na karmienie i przytulanie. Chętny na głaskanie jest też Bravo! 

Zuza, jakim słowem opisałabyś swoje macierzyństwo?

Jedno, najbardziej pasujące słowo, związane z moją codziennością w roli mamy, to wybór. Wokół wybierania toczy się teraz moje życie. Kiedy czuję bezradność, bezsilność, czy złość, pozwalam sobie na przeżywanie tych emocji. Nie zaprzeczam im tak, jak kiedyś. Daję im czas, by wybrzmiały. Kiedy jest mi trudno, nie wchodzę na Instagram, nie piszę książki. Skupiam się na sobie i na tym, co we mnie się dzieje. Wybieram siebie zamiast innych rzeczy, które dołożyłyby mi do złego samopoczucia. Jak pucowanie domu. Nie obciążam się też poczuciem winy za to, że nie wymyśliłam stu kreatywnych zabaw dla dziewczyn. Kiedy jest mi źle, odpuszczam co się da i wiem, że to też cenna nauka dla moich dzieci. Że można mieć gorszy dzień i nie trzeba wymagać od siebie nie wiadomo jakiej produktywności. Troska o własne samopoczucie nie oznacza, że zaniedbuję moje dzieci. A tak kiedyś myślałam. Żyłam w przekonaniu, że dobra matka musi bez reszty poświęcać się dzieciom. Teraz wiem, że mogę postawić na siebie i to jest w porządku. Codziennie wybieram, czy chcę ugotować obiad, czy napisać książkę. Czy puszczę jeszcze jedną bajkę i odpocznę, czy będę próbowała w napięciu pobawić z dzieckiem, co najpewniej skończy się wybuchem złości. Moje życie jest nieustannym dokonywaniem wyborów.

Podczas przerw na karmienie w 100% naturalne, ręcznie robione świeczki na bazie wosku sojowego i pobudzających zmysły olejków eterycznych, otulają zapachem, zapewniając chwilę relaksu i ukojenia. Morning scent przydaje się w pracy, bo działa odżywczo i inspiruje do działania, a Cozy moment relaksuje i przynosi odprężenie po długim dniu. 

świeca sojowa Senses Candle Cozy Moment / świeca sojowa Senses Candle Morning Scent / bluza do karmienia Everyday Milook / spodnie dresowe Swing 2w1 Milook

Przenosimy się do pokoju dziewczynek, aby oddać się zabawie. Przerwy na nią zdarzają się często w trakcie dnia mamy pracującej z dwójką dzieci u boku. Olę i Alicję zajmują sensorki z różnymi fakturami, a my rozmawiamy o kreatywności i licznych pomysłach, które rodzą się w głowie Zuzy.

Chyba najwięcej zamieszania wywołują filmiki z bałaganem w tle pod hasłem „terapeutyczna dawka bałaganu”, które pokazują, że w domu z dziećmi może panować (i prawdę mówiąc – zazwyczaj panuje) chaos! Czy bałagan w domu to największa kontrowersja?

Tak! Bałagan w domu okazuje się bardzo kontrowersyjny! (śmiech). Od czasu do czasu nagrywam filmiki z bałaganem w moim domu. To przecież zupełnie normalny stan przy dzieciach. Zamiast w kółko sprzątać, można przecież zrobić coś innego. Na przykład coś dla siebie. Temat bałaganu wywołuje naprawdę dużo emocji, dlatego tak ważne i potrzebne jest mówienie o tym, że nie trzeba dążyć do nieosiągalnej perfekcji. W tej akcji nie chodzi przecież o pokazywanie bałaganu i przyciągnięcie ludzi podłogą niemytą od dwóch tygodni. Ona mówi kobietom, że są wystarczającymi mamami, żonami, partnerkami, i że te gary, które zostają w zlewie, kiedy idą spać, nie oznaczają, że one nie ogarniają. Pokazuje, że czas nie jest z gumy i zwykle trzeba dokonać wyboru. To, że nie mam idealnego porządku, nie oznacza, że sobie nie radzę, tylko, że coś było ważniejsze od zmywania. Na przykład ja sama. I to jest wielkie odkrycie dla wielu dziewczyn. Utwierdzam je w przekonaniu, że ich potrzeby są istotne. Co jest teraz ważne? Odpoczynek czy sprzątanie? Gotowanie czy napisanie kolejnego rozdziału książki? Rezygnowanie z czegoś nie oznacza, że nie ogarniam, bo przecież mogłabym zrobić wszystko. Nie mogłabym! Ogarnianie to dla mnie przede wszystkim sztuka dokonywania wyboru.

Na trudne poranki lub na przerwę w pracy nie ma nic lepszego, niż wspólna zabawa! A jeszcze fajniejsza jest nauka przez zabawę. Stworzone z naturalnych elementów Senso Memorki to nie tylko nowa jakość gry w dobieranie par, ale także prawdziwa sensoryczna przygoda rozwijająca zmyły wzroku i dotyku. A gdy przyjdzie nam ochota, kółeczkami można się pomasować!

Senso memory z podstawką Mukka / piżamko-dresik Śpioch Poplami / bluza Hoodini „Przygoda w lesie” Poplami / spodnie Spryciarze „Leśny miód” Poplami

Podczas wspólnych zabaw udało się nam też zbudować statyw z klocków Lego, który przyda się do pracy. To w pokoju dziewczynek Zuza najczęściej nagrywa instagramowe spotkania na żywo – kawy ze Skrzyńską.

Jak wyglądają te wirtualne spotkania z twoją społecznością?

Co tydzień w środę organizuję lajwy na Instagramie. Długo uciekałam przed tą formą aktywności, tłumacząc się nieidealnymi warunkami. Bałam się, że wypadnę gorzej, niż inne twórczynie internetowe. Te, które mogą przez godzinę siedzieć spokojnie przy biurku i nagrywać bez żadnych przerywników, które wiedziałam, że pojawią się u mnie. W końcu zaryzykowałam. Zaczęłam nagrywać w warunkach, jakie mam, czyli z dwójką malutkich dzieci w domu. Nagrania robiłam już z przerwami na karmienie młodszej czy utulenie starszej. Z niemowlakiem w nosidle, starszakiem tańczącym gdzieś w tle i kurierem dzwoniącym do drzwi. Zdarzyło mi się w jednym ręku trzymać telefon, a drugim usypiać dziecko w huśtawce. Nagrywam, gdzie się da – na balkonie, w pokoju dziecięcym, na podłodze w łazience. Na początku mnie to bardzo stresowało, ale teraz w ogóle się tym nie przejmuję. Wiem, że obserwujące mnie mamy doceniają moją autentyczność i te nieidealne warunki wcale im nie przeszkadzają.

Uwielbiamy, gdy ubrania codzienne są nie tylko wygodne, ale także ładne i funkcjonalne! Bluza z falbaną dodaje uroku, a sprytnie ukryte pod nią zamki pozwalają na swobodne karmienie malucha. Ten wygodny zestaw sprawia, że w domu czujemy się jak królowe. I jest nam jeszcze niezwykle komfortowo! 

bluza do karmienia Everyday Milook / spodnie dresowe Swing 2w1 Milook / porcelanowy kubek ze złotem Pangzi Ceramics

Dziś razem z wami miała być także niania. Chciałam o tym wspomnieć, bo to jedna z form pomocy, którą zapewniasz sobie, aby móc ogarnąć codzienność i pracować. Pokazujesz, że na to, jak jesteśmy w danym momencie zorganizowane, wpływa wiele czynników. Nie wszystkie zależą od nas. Jakie inne rozwiązania są dla ciebie pomocne? Na jaką organizację możesz sobie teraz pozwolić?

Jestem mamą, która pracuje z domu z dwójką dzieci, i to one w dużej mierze wpływają na moją organizację. Wykorzystuję drzemki młodszej córki. Kiedy śpi, a starsza ma akurat czas na oglądanie bajek, siadam obok i piszę notatki. Gotuję dwa-trzy razy w tygodniu, w pozostałe dni zamawiamy jedzenie. Dla młodszej, która jest roczniakiem, mam zapasy w zamrażarce, które przygotowuję w weekend. W ten sposób funkcjonujemy, od kiedy zaczęłam pisać książkę. Wieczorami zamiast gotować, mam czas na pracę. A ponieważ nie mamy z mężem obok żadnego innego dorosłego, który mógłby nam pomóc, zdecydowaliśmy się zatrudnić nianię. To był koncept, który planowaliśmy od początku. Umówiliśmy się, że gdy urodzę drugie dziecko, będziemy mieli nianię, która będzie mi pomagała, przynajmniej przez pierwsze miesiące. Sprawy się skomplikowały, bo Alicja urodziła się tuż przed pandemią. Pomysł został zawieszony na kilka miesięcy, ale wróciliśmy do niego. Aktualnie nasza niania spędza około 4 godzin dziennie z dziećmi. Co ciekawe, mając jedno dziecko, byłam matką heroską, wszystko robiłam sama. Nie chciałam żadnej pomocy. Myślałam, że „wszystko to tylko kwestia organizacji”. Skoro zawodowo zawsze byłam na tip-top, to dlaczego z macierzyństwem miałoby być inaczej? Gdy pojawiło się drugie dziecko, było mi tak trudno, że już nie miałam wyboru. Zaczęłam pewne rzeczy odpuszczać, wybierać to, co najważniejsze. Dzięki temu zyskałam czas dla siebie i mogłam rozkręcić swój projekt.

Gdy mama idzie do pracy, nawet jeśli jest to wyjście do innego pokoju, przyda się jej funkcjonalna torebka, którą można spersonalizować haftem. Wspólne jej pakowanie to wielka frajda. Można ją też przymierzyć! Torba raz dwa zmieni się w plecak, gdy przepniemy paski paski. Idealnie sprawdzi się także jako torba do wózka. Lubimy takie praktyczne rozwiązania! 

torba-plecak 2w1 Karolina Audycka Bags / świece sojowe Senses Candle z kolekcji Escape to Nature

Wracamy znów do zabawy. Tym razem Zuza zajmuje córki, wyciągając wywołane zdjęcia. Rozmowie o dbaniu o siebie towarzyszą piski radości dziewczyn odkrywających, jak wyglądały tuż po narodzinach.

Zuza, w jaki sposób opiekujesz się sobą?

Dbanie o siebie to dla mnie przede wszystkim ogarnianie mojej głowy. Cierpię na depresję i zaburzenia lękowe. Co dwa tygodnie mam spotkanie z psychoterapeutką. Korzystam ze wsparcia psychiatry. Mówię o tym otwarcie, bo jeśli mierzymy się z problemami zdrowia psychicznego, to czasem nic innego, niż profesjonalne wsparcie, nam nie pomoże. Wychodzenie na spacer w samotności, długa kąpiel, czy pilates nic nie zdziałają, jeśli potrzebna jest pomoc specjalisty, a my sobie tej pomocy odmawiamy. Mi pomaga też osteopata. Odwiedzam go raz w miesiącu. Problemy emocjonalne kumulują się w moim ciele, powodując bolesne napięcia. Po każdej wizycie jestem jak nowonarodzona. Jeżeli zaś chodzi o codzienność, to podstawą jest dla mnie możliwość odespania nocy rano. Zmęczenie i niewyspanie to moje najsilniejsze stresory. Od ponad trzech lat jestem w deprywacji snu, więc to, że rano mogę się przespać, jest dla mnie bardzo ważne.

Wspólne wklejanie zdjęć do wykonanych ręcznie albumów to wielka przyjemność! Wspomnienia ożywają i wywołują uśmiechy na twarzach. Minimalistyczne i personalizowane albumy z imionami dziewczynek pomieszczą zdjęcia z pierwszych lat ich życia. A duży album Odkrywca będzie idealny na zachowanie wszystkich wspólnych, rodzinnych chwil. 

albumy dziecka Papier LAB / album Odkrywca Paper Lab 

Zbliża się drzemka Alicji i choć czas płynie zadziwiająco wolno, czas już na ostatnie pytania. Spotykamy się po premierze twojego pierwszego e-booka, poświęconego trudnym emocjom. Jaki będzie twój kolejny krok, jakie masz plany?

Nie mam w głowie wizji siebie za 5 lat, ale wiem, że chcę się skupić na wspieraniu innych mam. Mam wrażenie, że to, o czym otwarcie mówię – choć jest oczywiste, bo spotyka niemal każdego rodzica – rozbija tę bańkę idealnego macierzyństwa. Jest uwalniające i w jakiś sposób odkrywcze. Zaczęłam od tematu trudnych emocji i radzenia sobie z nimi, ale tych niełatwych kawałków macierzyństwa jest więcej. Jestem w jakimś sensie osobą rozpoznawalną, obserwuje mnie 38 000 osób, i choć opowiadam o tym, co jest udziałem nas wszystkich, często moi obserwatorzy są pod wrażeniem, że przyznaję się do tego publicznie. Dlatego otwarcie opowiadam o tym, że kiedy jest mi trudno, zdarza mi się krzyknąć na moje dziecko. Mówię też, jak potem tę sytuacją rozwiązuję. Nie udaję, że w moim życiu nie ma złości, bo ona jest w życiu każdego człowieka. Grunt to wziąć za nią odpowiedzialność i ćwiczyć wyrażanie jej w bezpieczny sposób. Jednocześnie nie wymagając od siebie, że już nigdy więcej się we mnie nie zagotuje, bo nikt nie może dać takiej gwarancji. To niemożliwe.

Jakie będzie kolejne przesłanie dla mam?

Chcę wykorzystać swoje doświadczenie i wiedzę z marketingu i sprzedaży, aby wesprzeć mamy, które chciałyby zacząć robić coś swojego. Często blokuje je przekonanie, że biznes to domena mężczyzn, a pracująca mama wyrządza dzieciom krzywdę, bo pracuje, zamiast spędzać z nimi czas. Uważają, że skoro nie mają kilku godzin dziennie na spokojną pracę, to realizowanie własnych pomysłów nie ma sensu. Chciałabym ten perfekcjonizm, który jest udziałem nas wielu, zmniejszyć. Chcę wspierać mamy, mówiąc, że nawet jeśli pracują pięć minut, choćby raz w tygodniu, to nadal jest to wartościowa praca. Moje przesłanie brzmi – warto działać we własnym tempie i na miarę swoich zasobów, możliwości i kondycji psychicznej.

Na koniec prośba o muzyczne polecenia. „September” to ulubiona piosenka w domu Zuzy. Czy Wy też macie w swoim domowym repertuarze ulubiony utwór? Podzielcie się z nami i stwórzmy wspólną playlistę!

 

Pierwszą część cyklu, poświęconą odpuszczaniu znajdziecie tu, a drugą opowiadającą o wsparciu tutaj.

Dodaj komentarz