fotorelacja

A może tak rodzinnie w rejs?

Teneryfa i Madera -morska przygoda

A może tak rodzinnie w rejs?

Podróżniczo nosiło nas w różne strony. Były ekspedycje dalekie, od tropików po wietrzną Islandię, były weekendowe mikrowyprawy. Ale czy był rejs statkiem? W dobie tanich lotów to bardzo nietypowy wybór, kto wie, może właśnie debiutujemy z tym środkiem lokomocji u nas, poczytajcie!

Ania napisała o rodzinnym rejsie po Wyspach Kanaryjskich, a nam zapaliła się w głowach lampka. Coś innego, hej przygodo! Kto na słowo rejs, lekko się krzywi przywołując wspominki z kursów promem w głębokich latach 90tych? Cóż, ja mam takie wspomnienie i wkładam je do podróżniczej szufladki było, minęło. Obecnie rejs to zupełnie inna forma i jakość podróżowania, oto statek o długości 337 metrów, a kryje w sobie teatr, park linowy i aquapark. Jeśli jesteście na tak z morską bryzą i kołysaniem do snu, posłuchajcie co Ania wam opowie o ich rodzinnej wyprawie. Uprzedzam, piratów i syren w pakiecie nie dają!

*

DOKĄD

Od kilku lat, w ramach dbania o nasz układ oddechowy, w czasie największego smogu w mieście, uciekamy tam, gdzie tubylcy mogą oddychać pełną piersią, świeżym powietrzem. W styczniu bilety lotnicze u popularnych przewoźników są stosunkowo tanie, a nasz apetyt na promienie słoneczne i kąpiele w słonej wodzie dużo większy, niż wiosną, czy latem, kiedy w Polsce również można przestać suplementować witaminę D. Debatując wspólnie ze znajomymi nad kierunkiem tegorocznego wyjazdu padło hasło rejs. Logistyką zajęła się męska część naszej ekipy, kupując bilety na tygodniowy rejs po Wyspach Kanaryjskich i Maderze. W składzie 4+4, tj. Ewa, Mariusz, Ania, Maciek oraz nasze dzieciaki: Mateusz (lat 7), Amelia (lat 7), Hania (lat 6) i Gosia (lat 5) zapewniliśmy sobie odskocznię od styczniowej, krakowskiej aury.

*

TRANSPORT

Nasz rejs zaczynał się na Teneryfie, którą już znaliśmy i postanowiliśmy polecieć kilka dni wcześniej, by przed wypłynięciem nacieszyć się naszymi ulubionymi zakątkami. Po spędzeniu kilku dni na południu wyspy, przejechaliśmy na północ do Santa Cruz, gdzie czekał na nas statek. Niemiecka AIDAnova o długości 337 m i wysokości 42 m jest pierwszym na świecie statkiem wycieczkowym napędzanym wyłącznie niskoemisyjnym gazem ziemnym, a na swój pokład może zabrać do 6600 pasażerów. Nasza ekscytacja była ogromna, a sama cena, biorąc pod uwagę, iż dzieci do 12 roku życia płyną za darmo, okazała się bardzo atrakcyjna. Organizator w ramach biletu na rejs zapewnia również przelot w obie strony, z tym że możliwe do wyboru lotniska obejmują jedynie teren Niemiec. Sam rejs odbywał się w rytmie, gdzie z wyspy na wyspę przemieszczaliśmy się głównie nocą, a w ciągu dnia statek był zacumowany w porcie, by dać możliwość wszystkim chętnym na zwiedzanie wyspy. Bo takich, którzy ze statku nie schodzili nie brakowało i zapewne nie narzekali oni na nudę, o co dbała AIDA, organizując każdego dnia różnorakie atrakcje. My nastawiliśmy się jednak na robienie rekonesansu na lądzie. Po samych wyspach najczęściej przemieszczaliśmy się wypożyczonym autem, co okazało się bardzo wygodną i tanią opcją. Korzystaliśmy z lokalnej sieci CICAR, którą polecamy pod kątem jakości i ceny.

*

POGODA NA MIEJSCU

W styczniu, pogoda na Wyspach Kanaryjskich jest po prostu idealna, zwłaszcza, gdy zostawia się za sobą kilkustopniowy mróz oraz szarość i burość miasta. Słońca nam nie brakowało, a temperatura oscylowała między 20 a 24 stopnie Celsjusza, co w zupełności pozwoliło nam zażywać kąpieli słonecznych oraz tych w oceanie. Miło było w środku zimy przez tych kilkanaście dni nosić sandały i letnie sukienki.

*

MIESZKANIE

Przed rozpoczęciem rejsu, kiedy to postanowiliśmy odwiedzić urokliwe zakątki Teneryfy, mieszkanie zarezerwowaliśmy przez portal booking.com, który obok airbnb.pl jest od wielu lat niezastąpionym narzędziem podczas planowania podróży. Natomiast kajuta na statku, w standardzie niewiele różniła się od dobrego hotelu, poza tym, że na balkonie mogliśmy się bujać w hamaku będąc na środku oceanu. Statek ten, to po prostu mini miasteczko, w którym znajdziemy wiele restauracji i barów z bardzo zróżnicowaną kuchnią, teatr, kino, siłownię, spa, aquapark, park linowy, sklepy, baseny, klubiki dziecięce i wiele innych atrakcji, z których (poza restauracjami i aquaparkiem), nie mieliśmy czasu korzystać.

*

CO ZABRAĆ?

Okulary przeciwsłoneczne, kremy z filtrem UV oraz stroje kąpielowe, to rzeczy niezbędne, co podczas pakowania w styczniowej, polskiej rzeczywistości, może wcale nie być takie oczywiste, zakładając, że Wyspy Kanaryjskie i Madera, to jednak Europa. Ja standardowo spakowałam zbyt dużo ubrań cieplejszych, które przydały się jedynie podczas późnowieczornych spacerów. Mieliśmy ze sobą leki i opaski uciskowe, wspomagające przy dolegliwościach związanych z chorobą morską, które całe szczęście nie przydały się nikomu, nawet Amelce, która ma chorobę lokomocyjną. Na statku praktycznie niewyczuwalny był fakt, że płyniemy. Dużo gorzej ja i Ewa znosiłyśmy jazdę samochodem po krętych drogach na wyspach!

*

TOP 5 ZACHWYTÓW 

Po pierwsze zachwycił nas sam statek i możliwość spędzania każdego dnia rejsu na innej wyspie. Na Lanzarote urzekła nas Park Narodowy De Timanfaya. Krajobrazy, których nie widzieliśmy nigdzie indziej, możliwość grillowania pieczywa na wulkanicznych skałach i bulgocząca magma były dla nas nowym doświadczeniem, które zrobiło spore wrażenie. Na Maderę chcielibyśmy wrócić ze względu na niesamowitą zieleń i zapachy, pyszne wino oraz możliwość zjedzenia espady (pałasz atlantycki), ryby głębinowej, o delikatnym smaku, serwowanej z pieczonym bananem. Największą atrakcją dla nas i naszych dzieci na Gran Canarii, okazały się wydmy w Maspalomas. Koniecznie zabierzcie tam okulary pływackie, które chronią przed wiejącym piaskiem dużo lepiej niż przeciwsłoneczne. Uszy też lepiej osłonić, bo nam piasek przez kilka dni utrudniał słuchanie szumu fal. Na Teneryfie dzieci były zachwycone Loro Parkiem, gdzie można zobaczyć m.in. pingwiny i pospacerować wśród papug w koronach drzew oraz Siam Parkiem, który gwarantuje moc wodnych atrakcji dla dużych i małych wielbicieli tego typu rozrywek. Myśląc o odwiedzeniu obu tych parków, warto skorzystać z promocji jednego biletu uprawniającego do wejścia na teren obu, dzieci do 6 roku życia wchodzą bez opłaty.

*

NASZE RADY

AIDA, to niemiecka marka i większość informacji, rozkładów dnia jest tylko w języku niemieckim. Jeśli język ten jest nam obcy, warto zainstalować sobie na telefonie słownik polsko-niemiecki. Z obsługą natomiast bez problemu można porozumieć się w języku angielskim. Warto też zarezerwować sobie auto w wypożyczalni i odebrać je wcześnie rano na wyspie, którą chcemy zwiedzać na własną rękę, co pozwoli nam uniknąć kolejek. Również niektóre restauracje na statku wymagają wcześniejszej rezerwacji, więc warto ją zrobić przed rejsem lub w pierwszym jego dniu.

Nie polecamy korzystania z sieci komórkowej będąc na środku oceanu, gdyż koszt połączenia głosowego, SMS, czy transmisja danych komórkowych, przekracza wielokrotnie standardowy koszt. Najlepiej wyłączyć automatyczne wybieranie sieci i podpinać się tylko do tych z naziemnych nadajników.

Planując zwiedzanie wyspy, warto skupić się na jednej jej części, gdyż sam przejazd z południa na północ, czy ze wschodu na zachód, po krętych i wąskich drogach, wiedząc, że spędzamy tam jeden dzień, pochłania sporo czasu. Na Maderze, w porcie, czekało sporo aut oferujących czterogodzinną wycieczkę po wyspie w cenie około 90 euro za auto. Korzystanie z lokalnych przewoźników może oszczędzić nam ewentualnego błądzenia po wyspie,  w wielu zakorkowanych dojazdach do popularnych atrakcji, mają pierwszeństwo wjazdu.

*

CZEGO NAS PODRÓŻ NAUCZYŁA

Każda podróż to poznawanie małego kawałka świata, zarówno tego na zewnątrz, miejsca, w którym aktualnie przebywamy, jak i swojego wewnętrznego. Bo zmiana warunków, w których przywykliśmy być, konfrontacja z nowym otoczeniem, ludźmi, to przede wszystkim kształtowanie charakteru, poznawanie własnej wrażliwości, a także wzmacnianie rodzinnych więzi. Lubimy takie lekcje, dlatego już pakujemy walizki i za parę chwil ruszamy do Andaluzji. Na więcej kadrów z naszych podróży zapraszamy na Instagram.

*

Może odkryjecie w sobie duszę marynarza i zainspiruje was ta fotorelacja? Ja rejs wkładam do szufladki a może kiedyś?