edukacja alternatywna

Przedszkole waldorfskie, czyli jakie?

Rozmowa z mamą Uli i Antka, wyjątkowych przedszkolaków

Przedszkole waldorfskie, czyli jakie?
Łukasz Klimek, Aleksandra Klimek-Lipnicka

Intro: Gdy myślę o pedagogice waldorfskiej, w mojej głowie pojawiają się skojarzenia: wolność, natura, majsterkowanie, integracja. Czy właśnie z tego utkana jest codzienność dzieci korzystających z tej alternatywnej edukacji?

O istnieniu przedszkoli waldorfskich dowiedziałam się stosunkowo niedawno, pięć lat temu. Mimo że obecnie zyskują na popularności, nadal wiele osób ma problem z określeniem, na czym polega ta forma edukacji. O tym rozmawiam z psycholożką i psychoterapeutką Agnieszką Szymańską, mamą Uli i Antosia, którzy dnie spędzają w swoim ukochanym przedszkolu waldorfskim.

Opowiedz w kilku słowach, czym jest przedszkole waldorfskie tak by ktoś, kto nie miał z nim do czynienia, mógł mniej więcej zrozumieć jego specyfikę.

Pedagogika waldorfska, czy też edukacja steinerowska, sięga początków XX wieku. Co ciekawe, za jej założyciela uważa się Rudolfa Steinera, austriackiego filozofa i naukowca społecznego, który założył pierwszą szkołę waldorfską dla dzieci pracowników fabryki papierosów! Stworzył on edukację, która wspiera rozwój fizyczny, emocjonalny, intelektualny i duchowy ucznia. To, co najbardziej cenię, to fakt, że dziecko uczy się swobodnie, zgodnie ze swoim rozwojem, a rolą osób dorosłych jest podążanie za nim, jego potrzebami i zdolnościami. Kreatywność i wyobraźnia są nieustannie stymulowane za pomocą sztuki, rzemiosła, muzyki i pracy manualnej. A wszystko to w stałym kontakcie z naturą, która również doskonale wspiera rozwój dziecka. Sama przyznaj – czy to nie brzmi dobrze?

Z pewnością! Skąd pomysł na takie właśnie przedszkole?

Po nieudanym starcie w przedszkolu publicznym, które niestety okazało się dalekie od rodzicielstwa bliskości, szukaliśmy dla naszej córki bezpiecznego miejsca, gdzie mogłaby się bawić, jak chce i czym chce, bez nakazów rysowania w danym momencie konkretnej rzeczy czy siedzenia grzecznie przy stoliku lub w kółeczku. Zależało nam na miejscu, które daje sporo wolności dzieciom. Ula już od pierwszego dnia nie chciała stamtąd wychodzić, podczas gdy do tego pierwszego przedszkola codziennie wychodziła z dużym oporem i często z płaczem. Na szczęście nie dałam się przekonać, że to typowe trudy adaptacji! Posłuchałam swojej intuicji i zaczęłam szukać lepszej opcji dla nas. Tak trafilam na przedszkole waldorfskie.

Jakie widzisz plusy edukacji w przedszkolu waldorfskim?

Jest ich całe mnóstwo! Zacznę od tego, że dzieci nie są dzielone pod względem wieku. Kiedy Ula była najmłodsza w grupie, sześcioletnie dziewczynki wiązały jej buty lub prowadziły ją za rękę. Opowiadała nam o tym w domu, a ja byłam wzruszona. Wiedziałam, że ona nie czuje się tam pozostawiona sama sobie. Teraz jest w jednej grupie ze swoim młodszym bratem i jako najstarsza sama pomaga innym, to dla niej naturalne.

W przedszkolu dużą wagę przywiązuje się do sztuki, estetyki i natury. Codziennie są więc drobne prace ręczne, na przykład związane z ogrodem, ze sprzątaniem czy stolarką. Dzieci mają ciągły kontakt z naturą. Codziennie są na zewnątrz, bez względu na pogodę.

Ważnymi elementami są też rytm i naśladowanie. Opiekunowie dbają o to, by każdy dzień wyglądał podobnie. Kolejne poranki zaczynają się od tej samej czynności, dniom tygodnia przypisane są określone zabawy. Rytm jest zgodny z kalendarzem: każde święto jest co roku odpowiednio obchodzone, a dzieci są przyzwyczajone do czasu wyznaczonego przez pory roku i stałe wydarzenia.

Co cię najbardziej zdziwiło w tej społeczności?

Pierwsza rzecz, na jaką zwróciłam uwagę, to współpraca placówki z rodzicami. Każdy z nas jest pytany o to, jak może wspomóc przedszkole. Prace ogrodowe, malowanie, przygotowania do świąt, sprzątanie – każdy może wybrać coś dla siebie w zależności od przestrzeni, talentu i chęci. Zaskoczyło mnie też to, jaka jest różnorodność pod względem narodowości czy religii. Spotkania społeczności są niezwykle ciekawe!

Dzieci nie mają religii, ale obchodzą święta kulturowo zakorzenione w chrześcijaństwie. Kiedy ćwiczą jasełka, codziennie dostają inną rolę, tak aby każde dziecko mogło zagrać każdą postać.

Bardzo doceniam też to, że jako rodzice zostaliśmy poproszeni o ubieranie dzieci w naturalne materiały, bez logotypów i wzorów. Zdarzały się co prawda trudne poranki, kiedy Ula upierała się, by włożyć ulubioną bluzkę z Elsą, ale teraz już wie, że brokat i cekiny to opcja weekendowa, a w przedszkolu króluje basic.

Wiem, że wielu rodziców, którzy rozważają przedszkola i szkoły waldorfskie, boi się, że ich dzieci „nie poradzą sobie w życiu”. Słyszałam nawet stwierdzenie, że znajomość Excela i języki obce przydadzą się bardziej niż umiejętność budowania społeczności. Nie macie podobnych obaw?

Nie, wcale. To nie jest tzw. bezstresowe wychowanie. Dzieci doskonale znają granice, wiedzą, co im wolno, czego nie, a przede wszystkim rozumieją, z czego to wynika. Jest dużo zabaw nastawionych na współpracę.

Według Steinera rozwój małego dziecka to do siódmego roku życia przede wszystkim rozwój fizyczny. Główne wyzwanie na tym etapie polega na zdobywaniu umiejętności panowania nad własnym ciałem, co jest z kolei przygotowaniem do rozwoju intelektualnego. Dzięki aktywności motorycznej i zmysłowej mózg dziecka przygotowuje się do bardziej złożonych operacji myślowych. Odpowiadając na twoje pytanie – uważamy, że dzieci mają jeszcze czas na naukę twardych kompetencji i zdobywanie wiedzy.

Poza tym – czy wiesz, że cała edukacja w Finlandii jest przynajmniej częściowo oparta na założeniach pedagogiki waldorfskiej? Myślę, że Finlandia, jako najszczęśliwszy kraj na świecie w 2023 roku [według World Happiness Report – przyp. red.], jest dobrym świadectwem, że to dobry kierunek wychowania następnego pokolenia.

Opowiedz trochę o tym, jak wygląda społeczność nauczycielsko-rodzicielska w takim przedszkolu. Zdaję sobie sprawę, że w każdej placówce może to wyglądać inaczej, ale ciekawi mnie, jak jest u was. 

Rodzice, dzieci i opiekunowie ze sobą współpracują. Dwa razy w roku, w maju i we wrześniu, wszyscy spotykamy się na pikniku w lesie – jest ognisko, są zabawy i wspólny posiłek. Dodatkowo w maju zapraszani są rodzice z dziećmi, które chcą dołączyć do przedszkola, aby mogły poznać społeczność i zintegrować się w zabawie.

Rodzice wspólnie uczestniczą w świętach przedszkolnych: dniu Świętego Michała, Święcie Janowym, Wielkanocy i Bożym Narodzeniu. Przygotowujemy posiłki, dekoracje, potem wspólnie świętujemy – zawsze bawimy się i śpiewamy wspólnie z dziećmi. Jako że przedszkole jest czynne tylko do 13.30, to bardzo często wymieniamy się z rodzicami i zabieramy po kilkoro dzieci do swojego domu na dalszą część dnia. Panie nauczycielki też są zapraszane do domów, by poznać środowisko dziecka i jego rodziców.

Jako społeczność spotykamy się raz na miesiąc, czasem rodzice dla rodziców przygotowują warsztaty lub wykłady. Każdy stara się uczestniczyć w życiu przedszkola na tyle, na ile może.

Czy często musisz tłumaczyć rodzinie lub znajomym, na czym polega pedagogika waldorfska?

Pedagogika waldorfska wciąż jest mało popularna w Polsce, więc sporo osób nie wie, na jakich założeniach się opiera. Raczej mało tłumaczymy, nasze dzieci często opowiadają, co robiły w przedszkolu, na przykład że szyły sobie piórnik lub przybijały gwoździe. Miny słuchaczy są wtedy bezcenne.

Z jakimi reakcjami spotykasz się najczęściej?

Różnymi. Zazwyczaj z dużym zainteresowaniem. Często też słyszę od innych rodziców, że żałują, bo nie mieli możliwości wyboru takiego przedszkola. Czasem spotykam się z zarzutem, że wychowujemy dzieci bezstresowo. Zdarzyło nam się usłyszeć pytanie o to, czy przypadkiem nie dołączyliśmy do sekty! Tak chyba jest – że to, co obce, wydaje się niebezpieczne w swojej inności.

Na czym najbardziej ci zależy w kontekście rozwoju twoich dzieci?

Jak chyba każdemu rodzicowi – na ich spokoju i szczęściu. Chciałabym, aby moje dzieci miały szacunek do innych i umiały współpracować, a także by rozpoznawały swoje emocje i granice. Myślę, że pedagogika waldorfska wspiera nas w takim właśnie rozwoju.

Dodaj komentarz