Edukacja matematyczna i finansowa w 5 krokach

Przegląd zabawek i książek

Edukacja matematyczna i finansowa w 5 krokach
Lidia Dzwolak

Czym powinna być edukacja finansowa naszych dzieci? Zabawą. Niby wiadomo, ale warto od dziecka nasiąkać takim dobrym podejściem: że pieniądze nie muszą być czymś trudnym, przytłaczającym, że w operowaniu nimi można mieć swobodę. Jak to zrobić?

Nie baw się pieniędzmi! – być może niektórzy z nas słyszeli takie pouczenia w dzieciństwie. A my dziś powiemy: a właśnie się baw! Oglądaj, waż, licz… Pokolenie naszych dzieci, kiedy dorośnie, być może nie będzie znało pieniędzy w ich materialnej postaci. Dlatego tym ważniejsze jest, by pokazać im, jak to zrobić, żeby wiedzieć, ile się ma, ile coś kosztuje, i jak zarządzać daną pulą pieniędzy. A to odbywa się przez zabawę i to naprawdę całkiem przyjemną!

 

*

ETAP 1 – POUKŁADAJMY TO SOBIE

Zanim przyjdzie czas na granie w Monopoly, w liczenie warto bawić się już z najmłodszymi dziećmi. Czas spędzony na układaniu i porządkowaniu drewnianych elementów to doskonała inwestycja w edukację matematyczną, a zatem i finansową naszych dzieci. My do policzanek wybrałyśmy zabawki ze sklepu Jajeczko. Są zrobione z naturalnego, ciepłego w dotyku i nielakierowanego drewna. Ich faktura, wykończenie, kolory i kształty wspierają prawidłowy rozwój sensoryczny dziecka. A przy tym zachęcają do układania, szukania porządku, systematyzowania. Tęczowa wieża to już klasyk – choć najpierw służy jako gryzak, to szybko pokazuje dziecku, że w jej elementach znajduje się pewna zasada i pewien rytm. Podobnie jest z kształtami geometrycznymi i z figurkami. Można z nich budować małe scenografie, można też je układać według wymyślonej kolejności. Czy wiesz, że właśnie teraz dziecko przyswaja sobie tabliczkę mnożenia? Dzieje się tak dlatego, że odkrywa porządek liczb, i to, że istnieje w nim rytm. Łączy obiekty w pary, widzi w nich harmonię… Pitagoras się cieszy!

Piramida czeka tutaj, zestaw stożków do układania tutaj, a ludziki z kubeczkami tutaj.

 

*

ETAP 2 – LICZYMY

Przedszkolak uczy się liczyć – do czterech, do dziesięciu, a potem… Pewnego dnia, już w szkole podstawowej, odkryje, że liczyć można w nieskończoność. Kiedy po raz pierwszy policzy do stu, będzie dumny, jakby wszedł na Everest. Naszym zadaniem jest mu pokazać, że wartościom odpowiadają liczby, a te można zapisać za pomocą znaku. Tu niezawodne są książeczki z wyliczankami, jak ta już kultowa Od 1 do 10 Oli Cieślak, i układanki, które pozwalają samodzielnie eksplorować to połączenie: wartość–liczba–znak. Tu naszym faworytem jest układanka matematyczna Janod – puzzle Uczę się liczyć są duże i poręczne, i z ich wręczeniem nie musimy czekać, aż dziecko nauczy się liczyć. Układanka składa się z okrągłych puzzli z grubego kartonu, które należy połączyć we właściwej kolejności oraz 10 drewnianych przestrzennych cyfr – do umieszczenia w odpowiednich miejscach na puzzlach-planszach.
Warto wiedzieć, że wpływ układania puzzli na przyszłą zdolność do sprawnego liczenia został potwierdzony przez naukowców. Poza tym puzzle rozwijają wiarę we własne możliwości, ćwiczą sprawność manualną dłoni i cierpliwość.

Umiecie liczyć na liczydle? To klasyczne rozwiązanie ma piękną historię sięgająca początków nauk matematycznych. Dziś mało kto umie się nim posługiwać tak, jak arabscy mistrzowie, mamy wszak kalkulatory, ale dla dzieci to kolejna zabawka umożliwiająca samodzielne wniknięcie w świat liczb i wartości. Liczydło Melissa and Doug, wypatrzone w sklepie Ekomaluch (czeka tam mnóstwo zabawek wspierających edukację finansową), pomaga dzieciom zrozumieć, czym jest dodawanie i odejmowanie. Zabawa z nim jest dla dziecka jak podróż w kosmos, kiedy odkrywa, że od 10 można odjąć 4, a potem dodać 3… Idealnie, kiedy matematyka jest przygodą!

Układanka Janod czeka tu, a liczydło można dostać tutaj.

 

*

ETAP 3 – WAŻYMY I WCHODZIMY W ROLĘ

No to czas na sklep. Zanim poślemy dziecko po woreczek fasoli i ciastka francuskie, poćwiczmy w domu. Zacznijmy od ważenia i sprawdzania na wadze szalkowej – ile czego mamy? Ile waży jabłko, może tyle samo, co tabliczka czekolady? Dzięki zabawom z odważnikami przed dzieckiem odsłania się wielka tajemnica – że różne przedmioty, a także my sami, mamy nie tylko wielkość, wzrost, ale i wagę. Że duże rzeczy mogą być lekkie, a małe ciężkie, i że dzięki odważnikom można tej wadze przypisać wartość. Ta wiedza w przyszłości sprawi, że nasz wyedukowany matematyk czy matematyczka nie dadzą sobie w kaszę dmuchać w kontakcie ze sprzedawcą. To nauka o szacowaniu i o właściwym ocenianiu. A dzieci zawsze znajdą kreatywne sposoby, by bawić się wagą i zmieniają np. choćby ułożenie szalek.

Papierowe pieniądze i kasa to na pewnym etapie mistrzostwo świata. Mamy poważone? To czas na wymianę – towar za bilon i monety. Na początku dzieci płacą i wydają tak, jak im się podoba – nie rozumieją idei nominału. Ale szybko odkryją, że niemal identyczne monety czy banknoty mają totalnie rożną wartość i moc sprawczą. Zobaczą, że można je porządkować w kasie, zliczać, sumować i – oczywiście – z entuzjazmem wydawać. Bo o to tutaj także chodzi – by o pieniądzach myśleć jako o czymś, co nam pomaga, co kojarzy się z przyjemnością, sprawczością, a nie z ciężarem.

Wagę szalkową kupicie tu, papierowe pieniądze tu, a skarbonkę tu.

 

*

ETAP 5 – ĆWICZYMY UŁAMKI

Dzięki naszym zabawom dziecko zaczyna rozumieć, że pieniądze nie biorą się z bankomatu, i że można je nie tylko wydawać, ale także zdobywać, np. dzięki sprzedaży przedmiotów. Jest już całkiem duże i samodzielne, i poszło samo do osiedlowego sklepiku. Gratulacje! Macie w domu takiego wielkoluda? No to zobaczcie to niezwykłe rozwiązanie. Goki zaprojektowało układankę, która pozwala wciągnąć wiedzę o ułamkach, jakby to było smakowanie czekolady. Ta pomoc naukowa powinna być w każdej szkole, a nie tylko w placówkach Montessori. Swobodne układanie kolejnych warstw lekko i przez zabawę pokazuje naszym dzieciom, że jedną całość można podzielić na wiele sposobów. Pamiętajcie też, by poćwiczyć to na pizzy i torcie.

Układankę z ułamkami można kupić tu.

 

*

ETAP 5 – TRENUJEMY PAMIĘĆ

Na koniec została nam lektura dla małych i dużych. Bo jeśli nam się wydaje, że edukacja finansowa dotyczy tylko dzieci, to niestety… My także czasem się mylimy, dziwi nas stan konta, zaskakuje zasób portfela (oby nas zaskakiwał korzystnie!). To, że umiemy liczyć, to jedno, a drugie to nasza pamięć. Warto ją ćwiczyć z dzieckiem, warto ją ćwiczyć dla siebie. Książka Superpamięć dla dzieci wydana przez wydawnictwo Sensus to przewodnik po zabawie z pamięcią. Zestaw ćwiczeń przygotowały dwie psycholożki i neurokognitywistki, Paulina Mechło i Roksana Kosmala. Stworzyły książkę, która jest jak zeszyt ćwiczeń – możemy po nią sięgnąć w wolnej chwili, wziąć ją w podróż czy spakować na ferie. Nie da się ukryć, że i dla dorosłych zabawnie jest popróbować porozwiązywać niektóre zadania. W książce znajdziemy też wiele wskazówek i mnemotechnik, czyli sposobów na ułatwianie zapamiętywania – dat, nazwisk, rzeczy do zrobienia. To pamięć sprawia, ze jesteśmy bardziej „ogarnięci” – w banku, w sklepie, czy w szkole.

Książkę Superpamięć dla dzieci można kupić tutaj.

*

Publikacja powstała dzięki sklepom Jajeczko i Ekomaluch, marce Janod i wydawnictwu Sensus.