Szafa Zuzy Kuczyńskiej

Nie wszystko musi do siebie pasować

Szafa Zuzy Kuczyńskiej

Założycielka marki Le Petit Trou, stylistka z 12-letnim stażem, przyszła mama, ale też czarująca dziewczyna, dla której ostatni rok obfitował w wielkie wydarzenia i sukcesy. Oto Zuza Kuczyńska – poznajcie się.

Zuza mieszka na poddaszu jednej z kamienic na Saskiej Kępie. Wnętrze jest tak lekkie, że co kilka minut rozglądam się w nim ze świeżą uwagą i zdumieniem. Wszędzie mnóstwo świetnego wzornictwa, pamiątek po dziadku i zdjęć bardzo stylowej babci. Suniemy za Zuzią, która za kilka tygodni urodzi syna. Zupełnie nie widać po niej zmęczenia upałem czy rosnącym brzuchem. Jest za to promienny uśmiech, energia i dziewczęce rozemocjonowanie, kiedy prowadzi nas do swojej przepastnej garderoby. A jaka ona jest? Dokładnie taka, jak być powinna. Podzielona na porządkujące strefy, półki i półeczki, z rzędami wieszaków, które chętnie przyjmą kolejne jedwabne kimona, lniane sukienki, ze znawstwem skrojone marynarki, spodnie zapinane wysoko w talii i buty, które Zuza traktuje z wielką czułością. Nie zauważyłam ani jednej pary, która dorównywałaby poziomem znoszenia moim, w zasadzie nowym, sandałom.

Chodźcie z nami, a dowiecie się z najlepszego źródła, jak komponować ubrania od projektantów z tymi z popularnych sieciówek. Jak umiejętnie wplatać w to vintage, w co najlepiej inwestować i jak przekonać chłopaka, by raz do roku wręczał nam nowy pierścionek zaręczynowy. Przydatna wiedza, ruszajmy.

*

Zaprosiłaś nas do swojego pięknego mieszkania na Saskiej Kępie. Od jak dawna tu jesteś?

Uwielbiam to mieszkanie! Mieszkam tu od 7 lat. Kiedy je oglądałam, było w strasznym stanie. Wszyscy pukali się w głowę, gdy zdecydowałam się je kupić. Ja jednak od początku widziałam w nim duży potencjał. Wiedziałam, że musi być moje.

 

 

Intuicja cię nie zawiodła, ale to też pewnie sprawka wyczucia i wprawnego oka do szczegółów. Masz przecież wieloletnie doświadczenie w pracy stylistki. Powiedz zatem, które zlecenie nauczyło cię najwięcej?

Pracowałam jako stylistka przez 12 lat, ale teraz całkowicie skupiam się na mojej firmie Le Petit Trou. Nie otworzyłabym marki bez dużego doświadczenia, które zyskałam dzięki pracy przy stylizacji. Najwięcej nauczyłam się w mojej ostatniej pracy, czyli w magazynie ,,Elle”. Dobrze pamiętam swoje trudne początki, które nauczyły mnie pokory i szacunku do pracy. Przez wszystkie te lata wypracowywałam własny styl, który przekłada się na projekty w Le Petit Trou. Jestem w tym bardzo konsekwentna.

Uwielbiam Le Petit Trou! Powiedz, co przesądziło o tym, że założyłaś własną markę?

Przez lata pracy jako stylistka rodziła się we mnie chęć stworzenia swojej marki. Ten impuls z roku na rok był coraz silniejszy. Kiedyś, w luźnej rozmowie z koleżanką podczas sesji zdjęciowej, narzekałyśmy na to, że na polskim rynku powstaje mnóstwo podobnych do siebie marek. I wtedy rzuciłam pomysł na markę bieliźnianą dla dziewczyn takich jak ja. Zdziwiło mnie, że nie ma nic takiego. Był to spontaniczny pomysł, który pociągnął za sobą wizję całej firmy, a zakiełkował w mojej głowie na 3 lata przed tym, jak mój narzeczony ośmielił mnie do działania. Razem stworzyliśmy markę, która ma już prawie cztery lata.

Jakim kobietom ją dedykujesz? Do kogo chcesz trafić?

Bieliznę Le Petit Trou tworzymy z myślą o kobietach, które chcą czuć się komfortowo, a zarazem seksownie. Nasze figi charakteryzują wycięcia w formie „małej dziurki”, stąd nazwa marki. Dziurka nie jest wyzywająca, zawsze jest subtelna, a ja sama trakturę ją z przymrużeniem oka. W naszym asortymencie mamy też buty, świece, szlafroki i olejki. Myśląc o nowych projektach, zawsze uwzględniam moje pragnienia. To ma być bielizna na co dzień, nie na randki czy specjalne wyjścia. Bielizna dla zwykłych kobiet, takich jak ja.

 

Jak ubierały się kobiety w twojej rodzinie? Czy czujesz, że umiłowanie pewnego określonego stylu zawdzięczasz też trochę mamie, ciociom albo babci?

Coś w tym jest, bo wszystkie kobiety w mojej rodzinie uwielbiają ubrania. Moja mama zawsze lubiła się dobrze ubrać, choć bywała w tym ekstrawagancka. Pamiętam, że kiedy przychodziła po mnie do szkoły w dziurawych jeansach z wysokim stanem, wzbudzała sensację. Moja babcia za to zawsze miała szaloną biżuterię. Niby nic do siebie nie pasowało, a jednak zawsze efekt łączenia różnych wzorów był świetny. Największą elegantką do tej pory jest moja ciocia, czyli żona mojego pradziadka, która ekscytuje się każdym nowym ubraniem. Jej każdy look jest starannie przemyślany, a łączenie kolorów to jej specjalność.

 

Ty też, podobnie jak babcia, kolekcjonujesz biżuterię. Opowiedz o swoim najcenniejszym pierścionku.

Pierścionek zaręczynowy to dla mnie wielki skarb. Dostałam go od mojego Wojtka 1,5 roku temu, w święta. Wojtek tak się stresował, żeby trafić w mój gust, że najpierw kupił inny pierścionek, a potem wymienił go na właśnie ten. To był strzał w dziesiątkę. Jest to stary pierścionek z czasów carskiej Rosji. Uwielbiam biżuterię z historią. Wojtek od tamtej pory podszkolił się w wiedzy o biżuterii i w tej kwestii mogę mu spokojnie zaufać, bo ma świetny gust. Nie wzięliśmy jeszcze ślubu, dlatego śmieję się, że co roku muszę dostawać nowy pierścionek, żeby przedłużyć zaręczyny. Na razie ta zasada się sprawdza (śmiech).

Zdradzisz, jak wyglądały wasze zaręczyny?

Najpierw Wojtek w tajemnicy poprosił mojego tatę o zgodę. A kiedy wychodziliśmy z Wigilii, tata cały czas mówił, jaki to ważny dla mnie dzień. I prawie się wygadał. 

 

 

Jak określiłabyś swój styl przed ciążą? Co najchętniej nosiłaś? I jak planujesz się ubierać po porodzie?

Lubię kobiece rzeczy we francuskiem stylu. Sukienki podkreślające talię, a do tego marynarka lub kurtka skórzana czy kaszmirowy sweter, jeansy i kowbojki. Zawsze wybierałam raczej rzeczy ponadczasowe niż takie, na które panuje moda w danym sezonie.   Dobrze się czuję w ciąży i lubię ten stan, ale przyznam, że nie mogę się doczekać, kiedy założę jeansy bez elastanu z wysokim stanem, wpuszczę w nie ulubioną koszulę i narzucę na nią wąską marynarkę.

W twojej szafie, obok ubrań projektantów, jest mnóstwo świetnych ciuchów z sieciówek. Jak je łowisz, gdzie zaglądasz? 

Dla mnie metka nie ma znaczenia. Miksuję rzeczy z sieciówki z ubraniami niszowych marek. Uważam, że warto mieć w swojej szafie i to, i to. Czasem sukienka z H&M zrobi lepsze wrażenie niż ubranie od projektanta. Wystarczy tylko zestawić ją z fajnymi dodatkami. Lubię też markowe marynarki czy buty, po nich zawsze widać, czy rzecz jest dobrej jakości i czy została dobrze skrojona. Jeśli chodzi o sieciówki, najczęściej kupuję w H&M, ale uwielbiam też znajdować markowe okazje w TK Maxx.

A propos butów, w jakie modele inwestujesz? Jaki styl i kolor najbardziej ci odpowiada?

Moje ulubione buty to oczywiście klapki Le Petit Trou. (śmiech) Latem noszę je naprzemiennie z delikatnymi rzymiankami. Na zimę zaopatruję się w brązowe zamszowe buty. Moje ostatnie inwestycje to kowbojki i zamszowe, jesienne buty Isabel Marant.

Które marki należą do twoich ulubionych?

Bardzo lubię wspomnianą Isabel Marant, ale też Sandro, H&M. Coraz więcej rzeczy kupuję przez internet. Chyba po tylu latach biegania po sklepach jako stylistka mam już tego trochę dosyć. Za granicą uwielbiam sklepy vintage, w Polsce jest z tym trochę gorzej.

Czy ten wspaniały zegarek Omega to też jedna z twoich zdobyczy?

Haha, nie. To zegarek mojego narzeczonego.

 

 

Co w tej chwili najchętniej zakładasz, kiedy już tak blisko do porodu?

Teraz zwykle noszę luźne sukienki, które spinam paskiem lub te, które są zaznaczone pod biustem, tuż nad brzuszkiem. Wkładam klapki Le Petit Trou, bo są dla mnie w tej chwili najwygodniejsze.

 

 

Czy zdążyłaś juz zapoznać się z modą dziecięcą? Co ci się podoba, a czego nie wybierzesz dla Stefana?

Nie znoszę napisów i rysuneczków na ubraniach, dlatego ubrania mojego syna będą w monochromatycznych kolorach. Wybieram dobrej jakości ubranka, trochę jak dla dorosłych. Przyznam, że brakuje mi jeszcze orientacji w markach dla dzieci. Dużo rzeczy mi się podoba, ale staram się nie podchodzić do tego impulsywnie.

I słusznie, tak trzymaj. Zauważyłam twoją pokaźną kolekcję torebek. Jak je zestawiasz z ubraniami, czym się kierujesz?

Uwielbiam torebki mojej przyjaciółki Zosi Chylak. Są piękne i bardzo funkcjonalne. Mają też jakość, której niejedna zagraniczna firma mogłaby pozazdrościć. W tym sezonie często zabieram ze sobą kosze zamiast klasycznej torebki. Uwielbiam łączyć je z eleganckimi ubraniami. Nie lubię, gdy coś do siebie idealnie pasuje.

Moją uwagę przykuło niebieskie, powłóczyste kimono, długie do kostek. Jak znalazło się w twojej szafie?

Kimono dostałam właśnie od Zosi, która przywiozła mi je z Japonii. Świetnie sprawdza się w ciąży i mam wrażenie, że zostanie ze mną na zawsze. Rzeczywiście, ma piękne kolory i w tym tkwi jego siła.

 

 

Masz teraz gorący czas – Le Petit Trou bujnie się rozwija, lada moment na świat przyjdzie twój syn Stefan. Jak radzisz sobie ze stresem, czego się najbardziej obawiasz i na co się najbardziej cieszysz? 

Okres ciąży przebiega u mnie fantastycznie. Przez cały ten czas miałam mnóstwo energii i świetnie się czułam. Zaraz rodzę, a jeszcze wczoraj robiłam sesję dla Le Petit Trou. To nie koniec, zanim nadejdzie data porodu, mam zamiar wprowadzić do butiku nowości w postaci koszulek nocnych. Jestem przez cały ten czas bardzo aktywna i dobrze mi z tym. Myślę pozytywnie, nie jestem przewrażliwiona i nie doszukuję się problemów. Kiedy Stefan się urodzi, w firmie będzie się bardzo dużo działo, bo wchodzimy ze sprzedażą do kilku międzynarodowych sklepów online z ekskluzywną odzieżą. To prawdziwy przełom, nie tylko w życiu prywatnym, ale i zawodowym. Myślę sobie, że tak właśnie miało być. I choć wiem, że moje życie zaraz zmieni się nieodwracalnie, nie boję się tego. Czuję się przygotowana i bardzo się cieszę na te zmiany. Moim sposobem na stres jest dobre przygotowanie. Jeśli wcześniej wszystko dobrze sobie zaplanujesz, nie będzie powodu do stresu.

Zgadzam się w zupełności. Trzymam za ciebie kciuki i dziękuję za rozmowę.

*

Zdjęcia: Aga Bilska

Rozmawiała: Dominika Janik

*

Zuzanna Kuczyńska 

Właścicielka butiku Le Petit Trou w Warszawie, który już wkrótce – jako druga polska marka – będzie udostępniać swoje zasoby poprzez najważniejszą platformę sprzedażową na świecie (Zuza wkrótce ogłosi, o jaki butik chodzi – przyp. red.). Była stylistka, związana z magazynem Elle. Absolwentka kulturoznawstwa na SWPS w Warszawie. Za miesiąc na świat przyjdzie jej syn Stefan.