asd
Gołe kolana przedszkolaków, gdy ścisną przymrozki? Kultura brytyjska to so much more! Przeczytajcie ten artykuł, wspominając wspaniały akcent Hugh Granta i Colina Firtha w Dumie i uprzedzeniu. Pomyślcie o połączeniu smaku z poczuciem humoru, dyskrecji z wielokulturowością. W kulturze brytyjskiej jest wiele wartości, które warto wcielić także w rodzicielstwo.
Nasza przewodniczką po zagadnieniu jest Ela Lazarewicz-Wyrzykowska. Jako naukowczyni i biblistka, przez wiele lat mieszkała w Cambridge. O Wielkiej Brytanii mówi, że to wielki mit jej dzieciństwa i wielka miłość jej dorosłego życia. Dziś w domu z ogródkiem na warszawskich Starych Bielanach buduje z rodziną ich własny świat. Cisza małej uliczki przypomina tę z londyńskich dzielnic willowych. Polskie smaki mieszają się z tymi typowo brytyjskimi. Smakołyki przywozi się oczywiście z Mark&Spencer lub Waitrose! Troje dzieci: Teodor, Klara i najmłodsza Róża miksują to, co z Polski, i to, co z Anglii podoba się im najbardziej. A ja zapytałam Elę, co razem z nimi wróciło z Wielkiej Brytanii do Polski.
*
Szacunek dla wielokulturowości
Kto był, ten wie. Londyn wcale nie pachnie fish&chips, lecz różnymi odmianami curry, biryani, daniami kuchni arabskiej, azjatyckiej, włoskiej… Na ulicy mieszają się wszystkie języki i kolory skóry. Próba ugoszczenia w jednym kraju wielu kultur i religii jest trudnym wyzwaniem, ale flegmatyczni Anglicy mają tu wielowieczne doświadczenie (aczkolwiek, jak dorzuca Ela, ostatnio trochę średnio im to idzie…). W Polsce ideę szacunku dla różnorodności pielęgnuje między innymi British Council. Ich kursy angielskiego dedykowane dzieciom i młodzieży to także szkoła wartości. Warto zajrzeć na ich bezpłatną platformę do zabawy i nauki, i śledzić na FB organizowane wydarzenia.
*
Nieprzesłodzone lektury
Nieprzesłodzona – właśnie taka jest seria książek o Mary Poppins. Trochę surowa, a na pewno charyzmatyczna niania w domu państwa Banks wiedzie ze sobą dzieci ku przygodzie. Pamiętajcie, że na Storytel miała swoją premierę „Mary Poppins” czytana przez Magdę Boczarską. Jest też wersja czytana po angielsku. Czułość wymieszaną z szorstkością znajdziemy w wielu przejawach kultury brytyjskiej, na przykład w przekonaniu, że dzieci warto hartować. A nieprzesłodzenie odnajdziemy także w diecie. Smaki wytrawne mieszają się ze słodkimi w jednym daniu. Dzieci Eli uwielbiają na przykład kultowe Weetabixy, przypominające batony muesli, które wrzuca się do mleka, czy klasyczne śmietankowe scones ze śmietanką clotted cream, które pieką razem z mamą.
*
Poczucie, że świat nie ma granic
Jeśli coś dobrego zostało jako produkt uboczny kolonializmu, to przekonanie Anglików, że pojechać można wszędzie. Ciekawość świata może nas wieść w dowolny zakątek ziemi, możemy odkrywać najciekawsze miejsca, najbardziej niezwykłe zwierzęta. I nie ma nic dziwnego w tym, że w jednej zabawce mieszają się różne języki. Przykładem może być maleńki, zamknięty w zakręcanej menzurce słownik dla dzieci. To w sumie 30 minifiszek marki Londji, które mają zapisaną na odwrocie nazwę zwierzątka w sześciu językach: angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim, włoskim i katalońskim. Zabawa w zgadywanki czy w memo może być połączona z ćwiczeniem pamięci i nauką języków. Nie ma też już nic dziwnego w tym, że jedna książka gości dwa języki. To wiecie, to klasyk! Ciekawe jest natomiast dwujęzyczne wydanie książki onomatopeicznej. Kto prowadzi? Who’s driving? to opowieść o wozach strażackich, limuzynach, traktorach i innych pojazdach, przełożona na świat dźwięków.
*
Bycie na dworze – zawsze!
To od Eli dowiedziałam się, że krokiet, gra znana z „Alicji w krainie czarów”, wciąż jest popularnym sposobem spędzania czasu w ogrodzie lub parku. Fajnie jest, kiedy rodzina wychodzi do ogrodu, więc Ela i dzieciaki robią to, kiedy tylko się da, a piękna pogoda nie jest warunkiem niezbędnym. W ogrodzie rządzi huśtawka, tu też można zjeść podwieczorek na trawie. Lub… poćwiczyć jogę. Karty Doda Yoga to przezabawny sposób na wspólny ruch i ćwiczenie. Uczą pozycji jogi, a nawet ich nazw, jeśli ktoś ma ochotę na twister tongue’a. Na kartach pojawia się postać Dody (co – uwaga – znaczy po prostu „ciocia” w starożytnym języku hebrajskim), która demonstruje nie tylko ostateczną pozę, ale także kroki, które trzeba wykonać przed wejściem w asanę. Zestaw kart w metalowej puszce to pełna sesja jogi!
*
Przyzwolenie, by dzieci były dziećmi
To mnie w domu Eli urzekło najbardziej. Oczywiście, że Teodor, Klara i Róża są uroczy. Zwłaszcza, kiedy siedzą razem na kanapie i czytają serię o kotach z Cambridge! Ale są też dzieciakami, których osobowość może swobodnie się rozwijać, których pasje są wspierane. Dyscyplinę i ambicję w wychowaniu znajdziemy stereotypowo u matek z Chin, nacisk na dobre maniery – u Francuzek. A jakie są matki Brytyjki? Ela pozbawiła mnie złudzeń: W Anglii wciąż dominuje zasada „children should be seen and not heard” oraz behawioryzm.
Pozostaje mi więc myśleć, że to polskie mamy na emigracji uczą Angielki podejścia wolnościowo-wspierającego. Niech to będzie na koniec ta cecha, którą my wnosimy w kulturę brytyjską.
*
DWIE MIŁE WIADOMOŚCI NA KONIEC
Ela podsunęła mi radę, bym uważnie przeszła się po lumpeksach w poszukiwaniu perełek z UK. Wiele z tych sklepów ma w swojej ofercie ubrania i przedmioty właśnie z Anglii. Ela wyszukuje tam między innymi porcelanę. Jej sukienka kultowej brytyjskiej marki Boden też jest z second handu.
A zmęczonym rodzicom przekazujemy miłą informację: już w listopadzie rusza nowy sezon The Crown!
*
Publikacja powstała dzięki wsparciu British Council, Storytel i Tublu.