20 krzepiących zdań zamiast „nie płacz”
Jak przetrwać płacz dziecka z czułością?
Płacz jest jednym z naszych najcenniejszych mechanizmów samoregulacji. U nas, osób dorosłych, często jest zaburzony przez wychowanie i społeczny nacisk, który czyni z płaczu czynność wstydliwą, objaw nie siły, a słabości. Na szczęście nasze dzieci operują płaczem całkiem swobodnie.
Z drugiej strony, kiedy mówi się o tym, na jaki stres narażony jest rodzic, rzadko wymienia się te wszystkie chwile, kiedy nasze dziecko płakało, rozpaczało, chlipało, darło się wniebogłosy lub urządzało pełne łez publiczne demonstracje zmęczenia i niezadowolenia.
Towarzyszenie dziecku przy płaczu jest trudne, wielu rodziców ma ochotę zatkać uszy lub – najlepiej – uciec. Dlaczego tak się dzieje, pisałam w tekście o echach z przeszłości, o uczuciowych niedostatkach z dzieciństwa, które utrudniają uważne rodzicielstwo. Jednak obecność i wsparcie rodzica przy płaczu dziecka jest szalenie ważne dla jego rozwoju psychicznego.
I po co płakać?
Płacz dziecka jest prostym i nieskrępowanym wyrazem wszystkich skomplikowanych, splątanych uczuć, których ono doznaje. Poczucia krzywdy, niesprawiedliwości, bólu, zaskoczenia, zmęczenia, dyskomfortu, gniewu, niezgody na stan rzeczy…
Płacząc, dziecko uwalnia napięcie i przepracowuje trudną sytuację. Po dobrym płaczu łatwiej podążyć za rodzicem, przyjąć niewygodną zasadę życia społecznego, zostać w przedszkolu, spojrzeć na świat z nowej perspektywy.
Dobry płacz
To taki, na który dziecko dostało przestrzeń. Taki, który został przyjęty i zaakceptowany przez bliskiego dorosłego. Płaczące dziecko nie chce być osamotnione w swojej rozpaczy, histerii czy gniewie. Potrzebuje obecności, która zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa. Wystarczy, że jesteś blisko. Bycie w ciszy można uzupełnić – jeśli tylko jest na to przestrzeń – o kilka wspierających słów.
Słowa, które wesprą każdego
1. Jestem przy tobie.
2. Jesteś bezpieczny/bezpieczna.
3. Słyszę cię.
4. Widzę, jak ci przykro (jak ci źle…).
5. Przykro mi, że to jest takie trudne.
6. Będę z tobą tak długo, jak tego teraz potrzebujesz.
7. Taki mi przykro, że… (uderzyłeś się w kolano, kolega ci zabrał zabawkę, zepsuł ci się zamek…).
Słowa, które pomagają przepracować trudne doświadczenie:
8. Pokaż mi jeszcze raz to stłuczone kolanko, niech mu się przyjrzę.
9. Przestraszyłeś/przestraszyłaś się (mojego krzyku, psa, tego, że tata wyszedł do pracy).
10. Naprawdę chciałaś tę zabawkę (zostać dłużej na placu zabaw, pójść do koleżanki, obejrzeć jeszcze jedną bajkę…).
Słowa, które, jeśli umiemy je powiedzieć spokojnie i z przekonaniem, pozwalają wyznaczyć granice płaczącemu dziecku:
11. Nie mogę ci pozwolić (niszczyć zabawki, rzucać przedmiotami, uderzać brata…).
12. Wsiadaj do samochodu (załóż buty, skończ pracę domową, odłóż klocki do pudełka…).
Słowa dające trzeźwy ogląd sytuacji:
13. To nie będzie trwać wiecznie.
14. Za tydzień znowu się zobaczycie (jutro znowu obejrzysz bajkę).
15. Mama wróci wieczorem.
16. Uda ci się założyć te spodnie.
17. Na pewno znajdziemy rozwiązanie.
18. W końcu znowu kupimy te płatki kukurydziane.
Słowa, które są potrzebne:
19. Kochanie, moje słoneczko… To czułe słówko pachnie mamą i pojawia się już pod koniec płaczu, kiedy dziecko pozwala się przygarnąć i przytulić do serca. Wtedy też można powiedzieć: przepraszam, kiedy straciliśmy panowanie nad sobą.
20. Jesteś wspaniałą mamą – czyli zdanie, które mówisz sobie samej po tym, jak we wspierający sposób byłaś przy płaczącym dziecku. To ogromny wysiłek, doceń go i – jeśli tylko możesz – zadbaj o doładowanie baterii, przekazując dziecko drugiemu dorosłemu i dając sobie chwilę na wyciszenie. Albo popłakanie.
Szczególnie trudno jest być przy dzieciach, które „histeryzują”, bo w trakcie napadu histerii kontakt z dzieckiem urywa się niemal całkowicie. Jeśli tak jest u was, warto przeczytać ten tekst.
Co psuje płacz?
Większość z nas było w dzieciństwie uciszanych w swoim płaczu i znamy te metody z autopsji. Jeżeli chcemy, by dziecko nam ufało i ufało też płaczowi jako naturalnej i zdrowej reakcji na stres, nie stosujmy:
1. ośmieszania, zawstydzania i besztania (ale ci brzydko z tym płaczem, o, jakie śmieszne bąbelki ci lecą z nosa, może spróbujesz jeszcze głośniej?);
2. przekupstwa (kupię ci czekoladkę, jeśli natychmiast przestaniesz);
3. kary (nigdy cię już tu nie zabiorę);
4. odwracania uwagi;
5. natychmiastowych akcji ratunkowych (już sklejam tę zabawkę, proszę, masz więcej czekolady);
6. intelektualizowania (no ale przecież już obejrzałaś dwie bajki, już długo się bawiłeś na placu zabaw, wczoraj byliśmy na lodach).
Na koniec życzę nam, żebyśmy umiały płakać jak dzieci – swobodnie, całą sobą, intensywnie i krótko. Żebyśmy miały taki kontakt ze swoimi stanami emocjonalnymi jak one.
Pisząc ten tekst, korzystałam z metod Hand in hand, które polecam rodzicom małych dzieci.
*
Maria Bator – stała autorka na Ładne Bebe, nauczycielka przedszkolna, studentka pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej, a także kursu dedykowanego przedszkolankom waldorfskim. Mama dwójki nastoletnich dzieci. Inne jej teksty o rozwoju dzieci i związanych z nimi wyzwaniach rodzicielskich czekają tu.