Znacie model edukacji Sternik?
Rozmowa z Dominiką Więsław
Coraz śmielej i skuteczniej szukamy dla dzieci alternatywnej formy edukacji. Zapraszam na rozmowę z Dominiką, mamą Antka, który od września będzie uczęszczać do Szkoły Sternika.
W Polsce takich szkół jest 11, na całym świecie – ok. 500. Szkoła Podstawowa dla chłopców STER w Białymstoku rozpocznie swą działalność po wakacjach. Jest kontynuacją działającego już Przedszkola Familijnego. Na czym opiera się jej model edukacji? Jakie zajęcia proponuje dzieciom? Jak będzie funkcjonować i jak w jej działanie angażują się rodzice? Odpowiedzi na wszystkie te pytania znajdziecie poniżej.
*
Antek ma 7 lat i skończył właśnie przedszkole, czujesz, że jest gotowy na szkołę?
Sama nie wiem i nawet za bardzo się nad tym nie zastanawiam, bo za wiele się nie zmieni. Budynek ten sam, koledzy ci sami, całe otoczenie także. Zmienią się tylko: wychowawca, plan dnia, sposób prowadzenia zajęć. Jesteśmy spokojni, bo nauczyciel dużą uwagę poświęca poznawaniu chłopców i nawiązywaniu z nimi relacji, zwłaszcza w pierwszej klasie. Wierzę, że będzie odpowiednio reagował, jeśli zauważy, że Antoś emocjonalnie nie jest jeszcze gotowy. Co do sposobu prowadzenia zajęć, w Szkole Podstawowej dla chłopców STER nie ma przerw i lekcji, rytm pracy i odpoczynku dostosowany jest do kondycji i potrzeb grupy, tak więc radykalnych zmian nie będzie. Widzę, że Antek czeka na szkołę, ekscytuje się, jest już trochę znudzony zajęciami w przedszkolu. Może to są oznaki gotowości…
Posyłasz go do szkoły opartej na modelu edukacji Sternik, czyli?
To potoczna nazwa modelu edukacji, który przywędrował z Hiszpanii i w Polsce został zaadaptowany w szkołach prowadzonych przez Stowarzyszenie Sternik. W skrócie rzecz ujmując, to są szkoły jednopłciowe, oparte na edukacji spersonalizowanej, w duchu powszechnej nauki kościoła katolickiego. W Polsce takich szkół jest 11, na całym świecie – ok. 500.
Co znaczy wspieranie dziecka w każdej sferze: emocji, ciała, ducha i woli oraz intelektu?
Najprościej, chodzi o wspieranie rozwoju człowieka, który składa się z ciała, ducha i psychiki. Idealnie, kiedy te sfery są zintegrowane, rozwijają się płynnie, nie są blokowane, zaniedbywane. W przypadku modelu spersonalizowanego dodana jest jeszcze praca nad charakterem dziecka, czyli przede wszystkim na wzmacnianiu jego woli. Człowiek dojrzały to ten, który współpracując z uczuciami, pracując nad myślami, w swoich decyzjach kieruje się właśnie wolą. Do tego są wychowywane dzieci, by stawać się dojrzałymi ludźmi w przyszłości. No i oczywiście wspieranie rozwoju fizycznego i intelektualnego, ale to chyba oczywiste zadanie każdej placówki edukacyjnej.
Co tobie w tym modelu najbardziej odpowiada?
Indywidualne podejście do ucznia, które w dużej mierze opiera się na jego relacji z nauczycielem. Dużo przestrzeni na „bycie”, „stawanie się”, rozwój, a nie na osiągnięcia, bezwzględną rywalizację między dzieciakami na każdym polu, od wyników, po kwestie materialne itd. Oczywiście nie ma co tworzyć cieplarnianych warunków, bo to może przynieść odwrotny rezultat. Ale jeśli można wybrać sposób na edukację i wychowanie dziecka, to chcę wybrać coś, co mnie przekonuje, jest zbieżne z wartościami, które są mi bliskie. W tym modelu edukacji widzę po prostu realne wsparcie w wychowywaniu naszych dzieci – mamy jeszcze młodszych Janka i Anielę. Ale jak będzie, zobaczymy.
W naszej wcześniejszej rozmowie powiedziałaś, że edukacja jest niejako efektem ubocznym we wczesnych latach szkoły, co masz na myśli?
Zauważyłam, że dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym są w sposób naturalny bardzo ciekawe świata. Zadają mnóstwo pytań, chętnie podejmują nowe zadania. Co się dzieje z tą ciekawością, kiedy trafiają do szkół i ich edukacja sprowadza się do realizacji założeń podstawy programowej? Szkoły Sternika stawiają przede wszystkim na wychowanie, bo wspieranie zintegrowanego rozwoju dziecka stwarza przyjazne warunki na przyswajanie wiedzy. Oprócz realizacji podstawy programowej, nauczyciele ze szkół Sternika starają się pielęgnować tę naturalną ciekawość, wspierać indywidualny potencjał, odpowiadać na potrzeby dzieci. Poza tym zabawa, zabawa, zabawa… Dzieci mają w dzisiejszych czasach bardzo mało sposobności, by się po prostu bawić. A to jest niezwykle ważna potrzeba, której nie można zaniedbać. W tym wieku dzieci właśnie najwięcej się uczą, bawiąc. Dlatego w naszej szkole w pierwszych latach będzie minimum prac domowych, 2 zestawy podręczników, by nie obciążać plecaków, zajęcia 12:00-14:00 (z dodatkowymi włącznie), a potem czas wolny.
Antek ma jakieś szczególne zainteresowania? Będzie miał szanse je tam rozwijać?
Antek ma różne fazy. Najdłużej chyba fascynuje go kosmos. W szkole będą zajęcia dodatkowe z fizyki, robotyki i astronomii. Myślę, że mogą mu się spodobać. Poza tym walka, wszelkie rodzaje, formy, sztuki walki, zbrojenie itd. Od 2 lat wyjeżdża ze swoim tatą na obóz rycerski organizowany przez środowisko szkół Sternika. To kilkudniowy męski wypad tematyczny (były np. obozy na wzór legionów rzymskich i powstańców wielkopolskich), gdzie chłopaki pod okiem ojców, bez ograniczeń, walczą, ganiają się po lesie, bawią się, konstruują broń, uczą historii, wspólnie gotują. Antkowi bardzo się to podoba, czeka na kolejne wakacje.
Na czym będą polegały zajęcia z retoryki i literatury? Będą od początku?
Zajęcia z retoryki będą w późniejszych klasach, będzie je prowadził instruktor sztuki teatralnej. Ma swój program, nie wnikałam w to, bo to jeszcze przed nami. Natomiast literatura, a raczej bardziej czytelnictwo, to nawyk mocno promowany w szkołach Sternika. To jest czas w trakcie zajęć lekcyjnych (od 30 min. do 1 h), kiedy każdy uczeń siada z książką. W pierwszych latach to oczywiście przeglądanie obrazków, mierzenie się z prostymi tekstami itd., potem normalne czytanie. Chłopcy będą mieli w klasie małą biblioteczkę wyposażoną w beletrystykę dziecięcą. Poza tym w budynku obok szkoły jest biblioteka, morze lektury. (śmiech)
Jakie jeszcze będą zajęcia wychodzące poza szkolny standard?
Przede wszystkim kaligrafia, zajęcia, które również wprowadza się w późniejszych klasach. Nauka ładnego pisania, a może po prostu pisania. Żyjąc w dobie komputerów i telefonów komórkowych, coraz z tym gorzej.
Poza tym planujemy taniec, warsztaty kulinarne, zajęcia plastyczne. Ale czy wychodzi to poza szkolny standard? Przeglądając oferty szkół niepublicznych w Białymstoku, widzę, że oferta zajęć dodatkowych, niestandardowych właśnie, jest bardzo bogata. U nas raczej skromnie, wedle zasady – jak najwięcej czasu na zabawę, przynajmniej w pierwszych klasach edukacji.
Dzieci będą miały zajęcia na świeżym powietrzu?
Tak. Szkoła jest obok parku, z czego z pewnością nauczyciel będzie korzystał. W czasie zajęć lekcyjnych uczniowie mają jedną dłuższą przerwę, podczas której promuje się wychodzenie na świeże powietrze, bez względu na pogodę. Szkoła w pierwszych miesiącach funkcjonowania nie będzie dysponować salą gimnastyczną. Wszystkie lekcje wychowania fizycznego, których w szkole dla chłopców jest więcej, będą w plenerze. Chłopaki potrzebują dużo ruchu, zwłaszcza na świeżym powietrzu.
Szkoła jednopłciowa to, twoim zdaniem, dobry pomysł?
Przyznam, że w otoczeniu właśnie to budzi najwięcej kontrowersji, a dla mnie nie jest jakąś naprawdę wyjątkową kwestią. Obserwuję, że nasi chłopcy zdecydowanie lepiej się czują i lubią przebywać w gronie chłopaków. Myślę, że to prosta zasada szukania podobieństwa i utożsamiania się z takimi postawami, jak waleczność, spryt, rywalizacja itd. Co nie oznacza, że nie lubią czy unikają dziewczynek. Mają siostrę i koleżanki, z którymi także chętnie się bawią. To nie jest sytuacja w stylu: albo koedukacja na każdej płaszczyźnie i w każdym czasie, albo separowanie jednych od drugich. Szkoły jednopłciowe nie są żadnym novum. Myślę, że przesłanki mogą być bardzo prozaiczne, minimalizowanie różnic między uczniami w grupie ułatwia pracę nauczycielowi i przyswajanie wiedzy uczniom. Poza tym chłopaki są przygotowywani do funkcjonowania w społeczeństwie. Uczą się szacunku, empatii, postawy służenia i dbania o innych. Myślę, że na wszystko jest czas. Być może wspieranie chłopców w ich stawaniu się mężczyznami będzie pomocne w przyszłym budowaniu relacji z płcią przeciwną? Poza tym w szkole dzieci spędzają tylko kilka godzin dziennie, czasu i sposobności na koedukację mają w bród. Zazwyczaj także są to chłopaki z rodzin wielodzietnych, mają siostry, kuzynki, koleżanki z podwórka.
To, o czym mówię, jest na razie ideą, jaka będzie rzeczywistość, zobaczymy.
Antek nie ma z tym kłopotu?
Myślę, że się nad tym nie zastanawia. Nie ma doświadczenia w byciu w szkole koedukacyjnej, więc chyba uznaje to za naturalne, że będzie w szkole z kolegami. Trochę tak, jak na obozie rycerskim. Ale znowu, jakie kwestie się ujawnią w trakcie roku szkolnego – zobaczymy.
Jak liczna będzie klasa?
Zaczynamy od 6 chłopaków. Optymalna liczba to 15-16 uczniów.
Szkoła kładzie mocny nacisk na relacje uczeń-nauczyciel?
To tak, jak w rodzinie. Na relacji rodzic-dziecko opiera się właściwie wszystko, co jest związane z jego wzrastaniem. Indywidualne podejście w szkole może mieć miejsce tylko wtedy, kiedy nauczyciel zna dziecko i ma z nim relację. Można powiedzieć, że pierwszy rok jest tym czasem, kiedy uwaga nauczyciela koncentruje się głównie na tym.
Miałaś już okazję poznać nauczyciela?
Nauczyciel zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, jako mężczyzna dojrzały, inteligentny, skromny. Podobało mi się, w jaki sposób opowiadał o swoich doświadczeniach z Krakowa. Miałam wrażenie, że dużo uwagi poświęcił każdemu z uczniów, o których opowiadał. Na dziś tyle mogę powiedzieć.
Przyznam natomiast, że mojemu mężowi łatwiej jest rozpoznać i odpowiedzieć na potrzeby naszych synów i z nimi się skomunikować, niż mnie. Mam nadzieję, że ta zasada przełoży się również na ich relacje z nauczycielem.
Jaki, jako rodzic współtworzący szkołę, masz realny wpływ na placówkę?
Kiedy zapisaliśmy chłopaków do Przedszkola Familijnego, zostaliśmy zaproszeni do współtworzenia tego projektu, jakim jest przedszkole, a w przyszłości szkoła. Tak jest z każdą rodziną, która zapisuje swoje dzieci do tej placówki. W praktyce wygląda to tak, że jeśli rodzice wykazują chęci na integrację wewnątrz tej małej społeczności, współdecydowanie o formach pracy i zasadach funkcjonowania, branie udziału w dodatkowych przedsięwzięciach przedszkola (np. Akademia Familijna, spotkania filmowe, kursy taneczne dla małżeństw), są do tego serdecznie zapraszani. Jeśli natomiast chodzi o szkołę, jako rodzice chłopców z rocznika 2011 wspólnie pracujemy nad jej uruchomieniem. Szukamy dotacji, remontujemy klasę, wgryzamy się w przepisy prawne związane z rejestracją szkoły. Nie jest to usługa zewnętrzna, ale przedsięwzięcie, które podejmujemy wspólnie. Nasze grono inicjujące powstawanie szkoły to pięć bezpośrednio zainteresowanych rodzin i nauczyciel, który przyjechał do nas z Krakowa, gdzie pracował w podobnej placówce przez ostatnich 7 lat. Demokratycznie podejmujemy wszystkie decyzje, od planu zajęć, po kolor ścian w klasie.
Znasz doświadczenia rodzin, które posłały dzieci do szkoły Sternika?
Nasi przyjaciele z Krakowa mają dzieci w podobnej szkole, są to 2 dziewczynki. To oni namawiali nas na ten pomysł, kiedy rozważaliśmy posłanie chłopaków do Przedszkola Familijnego. Szkoły Sternika nie są rajem na ziemi, mają kiepskie strony i problemy, tak jak wszędzie, gdzie czynnik ludzki decyduje prawie o wszystkim. Tak więc nasi przyjaciele opowiadali nam o różnych aspektach szkół jednopłciowych bardzo otwarcie. Niemniej w ostatecznym rozrachunku byli zadowoleni z wyboru takiego, a nie innego modelu edukacji.
Z tego, co pamiętam, dziewczynki również były zadowolone. Nie wiem, czy z racji na charakter szkoły, na pewno były dumne, że mama pozwalała im na samodzielne dojeżdżanie na zajęcia, no i że są zaangażowane w skauting. Popychanie do samodzielności i skauting mają bezpośredni związek ze szkołą. Słyszałam też o warsztatach dla dziewczynek na temat kobiecości. Był to warsztat realizowany w jakimś domu kultury w Krakowie. Na ile zrozumiałam z ich opowieści, w przeciwieństwie do dziewczynek z innych szkół, łatwo było im się do własnej kobiecości odwołać. Może ze względu na szkołę? Być może na pewnym etapie łatwiej identyfikować własną tożsamość płciową, przebywając w gronie tej samej płci? To są tylko moje refleksje.
Jakie są twoje oczekiwania?
Chciałabym, żeby Antek lubił swoją szkołę, czuł się w niej dobrze, bezpiecznie, miał przestrzeń, by rozwijać swój potencjał. Co do sposobu realizacji idei w szkole, bo rzeczywistość je wszystkie zweryfikuje, ostatecznie zależy mi na tym, by edukacja nie wepchnęła Antka w jakiś szablon poprawności i wymaganych standardów, ale by miał kontakt z sobą samym i potrafił rozróżniać dobro od zła. Jest inteligentny, o jego edukację jestem spokojna.
Antek czeka już na wrzesień?
Na razie czeka na pełnię wakacji i wyjazd, bo do końca lipca mają przedszkole. Niecierpliwi się także, że jego mama wiecznie pracuje przy komputerze, wypełniając jakieś dokumenty związane ze szkołą, czego wcześniej nie było. Wyczuwa, że idą zmiany, ale to jeszcze nie ten czas. Na razie najbardziej czeka na wyjazd na Sejneńszczyznę do dziadków. Dzieci mają inną perspektywę w postrzeganiu czasu i zdarzeń, tego im często zazdroszczę. (śmiech)
A ty jak się z tym czujesz?
Stresuję się tym, że nie zdążymy i tym, jak się to wszystko zgra, jak finanse itd., ale też jestem bardzo podekscytowana. Widzę to w kategoriach wspólnej przygody. Ciesze się, że mogę się w to zaangażować. Pomysł na taką szkołę po prostu mi się podoba, jestem ciekawa, jak będzie z jego realizacją.
Życzę, by było jak najlepiej. Dziękuję za rozmowę.
*
Możecie wesprzeć działania Stowarzyszenia Rodziców Szkoły dla chłopców „Ster”: SBR Bank nr rachunku: 76 8769 0002 0400 5328 2000 0010
*
Dominika Anna Więsław o sobie: Jestem żoną Marcina, mamą Antka, Janka i Anieli. Od 10 lat zajmuję się domem. Dorywczo pracuję w Spółdzielni socjalnej „Tylwica”, organizując warsztaty kulinarne i zajęcia Fundacji „Cud, miód, rodzina”, prowadząc warsztaty „Szkoły dla Rodziców i Wychowawców”. Bardzo lubię śpiew, modlitwę kontemplacyjną, literaturę związaną z duchowością chrześcijańską i wypieki. Czuję się dobrze w swoim miejscu na ziemi i w kościele. Pragnę stawać się osobą dojrzałą, zintegrowaną i suwerenną, temu poświęcam sporo mojej uwagi. Od początku 2018 roku angażuję się w tworzenie Szkoły Podstawowej dla chłopców STER w Białymstoku.
*
Rozmawiała: Paulina Filipowicz
Zdjęcia: archiwum prywatne