Zielona żarówka oznacza, że tu czeka ciepły posiłek i nocleg dla strudzonego migranta. Światełko, które buduje porozumienie i pokój ponad wszelkimi podziałami.
Akcję zapoczątkował Kamil Syller, aktywista i prawnik od sześciu lat mieszkający w gminie Dubicze Cerkiewne w województwie podlaskim. W dużym skrócie: akcja polega na tym, by dawać subtelny, ale wyraźny znak przemarzniętym i głodnym uchodźcom, że w domach i mieszkaniach rozświetlonych zieloną żarówką mogą liczyć na pomoc w formie ciepłego posiłku, możliwości wysuszenia się i zmiany ubrań czy doładowania telefonu.
Jak to się zaczęło?
Kamil Syller, który od kilku lat mieszka w podlaskim i ma niecałe 5 kilometrów do granicy, jest zapalonym aktywistą, mocno zaangażowanym w działalność wolontaryjną dla uchodźców. To właśnie on jako jedna z pierwszych osób odnalazł schorowanych, przemarzniętych Syryjczyków: 2-letnią dziewczynkę, mężczyznę i 50-letnią kobietę, której stan zdrowia był wyjątkowo zły. Znajdowała się bowiem w stanie głębokiej hipotermii, była odwodniona i chorowała na zapalenie płuc. Do szpitala w Hajnówce odwieźli ją lekarze z grupy Medycy na Granicy.
Światełko nadziei
To nie koniec dobra, które Kamil Syller okazuje wobec pozostawionych samym sobie uchodźców. Syller zobowiązał się zostać pełnomocnikiem dorosłych osób. Oboje wraz z dzieckiem, które okazało się być wnuczką, przebywają w hajnowskim szpitalu. Z tego, co udało się ustalić, mają całkiem spore szanse na wszczęcie procedury azylowej. Jest światełko.
Chcę pomóc uchodźcom. Co mam robić?
Proste. Wystarczy kupić zieloną żarówkę i zawiesić ją nad drzwiami, albo lampkę, którą należy przymocować do płotu i zapalać ją wieczorem. Syller stworzył stronę informacyjną na Facebooku z informacjami w języku polskim, angielskim, arabskim, kurdyjskim i francuskim. Można, a nawet należy tam zaglądać, by na bieżąco śledzić sytuację.
*
Więcej newsów znajdziecie w zakładce Szorty.
