Wodny świat Gabrieli
Wodne szaleństwa
„Woda kojarzy mi się z beztroskim dzieciństwem i szukaniem muszelek oraz raków. Już w kwietniu potrafiliśmy wejść z bratem do rzeki. Mimo że trzęśliśmy się z zimna, nie chcieliśmy z niej wyjść”.
Gabriela, mama dwuletniego Leo i czteroletniej Anastazji, w szkole podstawowej trenowała dość niespotykaną dyscyplinę: kajak polo. Już jako mała dziewczynka lubiła pływać i bardzo dużo czasu spędzała z rodzeństwem w podwarszawskim Pomiechówku, nad Wkrą. Jej dzieci z wodą też są za pan brat i każdy pretekst jest dla nich dobry, aby wypełnić wodą ogrodowy basen lub wsiąść z rodzicami w samochód i jechać nad bliską jej sercu rzekę.
Dla mamy dwójki dzieci lato bez wodnych szaleństw nie mogłoby się nazywać latem, a wakacje bez wody wakacjami. W ich ogrodzie w ciepłe dni zawsze stoi wielka dmuchana ogrodowa budowla, a psikawki, którymi dzieci mogą się polewać nawzajem, to podstawa letniego wyposażenia. Trwające wakacje to dobry pretekst, aby porozmawiać z Gabrysią, którą znamy z Instagramu, o jej wodnej pasji i o tym, jak na zabawy w wodzie reagują jej dzieci. Czy Leo i Anastazja, podobnie jak ich mama, nie wyobrażają sobie letnich miesięcy bez wodnych atrakcji? Przeczytajcie!
*
Ogród w wielkim mieście – idealne miejsce na rozłożenie basenu i pluskanie się w wodzie. Często z niego korzystacie?
Jak tylko pogoda dopisuje. Mamy malutki miejski ogródek, ale wakacyjnie, i nie tylko, spędzamy w nim dużo czasu. Korzystamy z niego wszyscy. W upalne dni jest to najprzyjemniejsza forma wypoczynku w wielkim mieście. Jak mamy więcej czasu, uciekamy do podwarszawskiego Pomiechówka, nad Wkrę.
Czy Leon i Anastazja lubią zabawę w wodzie?
Oj, bardzo! Dla dzieci to jest ogromna frajda. Kiedy Tusia była mała, bała się wody, a teraz najchętniej by z niej nie wychodziła. Przyszło jej to z wiekiem. Leon ją naśladuje. On od początku bardzo lubił kąpiele i aż trząsł się na widok wody w baseniku. Obydwoje są jednak ostrożni, co bardzo mnie cieszy, bo ja taka nie byłam. Najpierw muszą poczuć się bezpiecznie w danym miejscu, niezależnie, czy jest to basen, czy rzeka. Ale kiedy już tylko poczują, że wszystko jest OK, to zaczyna się szaleństwo.
Chciałabyś zapisać dzieci na naukę pływania?
Zastanawiałam się, czy zapisać je na basen już od niemowlaka, ale stwierdziliśmy z mężem, że poczekamy aż same będę chciały. Jeżeli z ich strony pojawi się taki sygnał, to bardzo chętnie.
Czy kiedy byłaś mała, też lubiłaś wodne szaleństwa?
Ja praktycznie cały rok szkolny spędzałam w wodzie. Od dziecka ją uwielbiałam, a lato bez weekendowego wyjazdu nad rzekę nie istniało. Mój tata zabierał tam mnie i mojego brata. Pływanie na kajakach i rowerkach wodnych to było coś. Woda kojarzy mi się z beztroskim dzieciństwem, pluskaniem się, szukaniem muszelek i raków. Już w kwietniu potrafiliśmy wejść z bratem do rzeki. Mimo że trzęśliśmy się z zimna, nie chcieliśmy z niej wyjść.
Uczyłaś się pływać?
Rodzice zapisali mnie na basen jako małą dziewczynkę. Jednak z powodu dość dużej odległości pomiędzy basenem a domem musiałam zrezygnować z zajęć. A szkoda, bo bardzo to lubiłam.
Wróciłaś na zajęcia?
Kilka lat później przeprowadziliśmy się do Warszawy i ponownie wróciłam na wodne zdjęcia. Tym razem zapisałam się do sekcji sportowej – kajak polo.
Brzmi ciekawie! Czym jest kajak polo?
To inaczej piłka kajakowa. To była tak naprawdę pasja mojego brata, ale bardzo mi się spodobała, więc musiałam spróbować. Jest to dyscyplina sportu mało popularna w Polsce i polega na graniu w piłkę podczas pływania kajakiem. Taka trochę piłka ręczna na wodzie, tylko że bramki są wysoko nad wodą, a pływa się w kasku podobnym do tego, w którym gra się w rugby. W międzyczasie trenowałam też koszykówkę, co bardzo przydało mi się przy grze w kajak polo. W tym sporcie jest ważna siła rąk. Połączyłam w jedno miłość do wody i grę w piłkę.
Jak wyglądały takie treningi, masz na koncie jakieś osiągnięcie?
Od wiosny do jesieni spotykaliśmy się na zajęciach na warszawskim Kanale Żerańskim. Zimą zajęcia odbywały się na basenie. Dużymi osiągnięciami nie mogę się pochwalić. Dla mnie najważniejsze jest to, aby robić coś, co sprawia mi przyjemność. Lubię próbować nowych rzeczy, które dają mi radość. Wtedy czuję się spełniona i to jest mój mały sukces. Chciałabym, aby w takim przeświadczeniu dorastały również moje dzieci.
Chciałabyś, żeby Leo i Anastazja trenowali jakiś konkretny sport?
To już zależy od nich. Ja staram się im pokazać różne rzeczy. Na pewno będę ich wspierać i dopingować, nawet jeśli to miałaby być chwilowa fascynacja. Póki co, przygoda z wodą w ogrodzie, wakacyjne wyprawy z basenem w tle i wypady nad rzekę wystarczają.
Czy wasze częste wizyty nad Wkrą to efekt twoich wspomnień z dzieciństwa?
Tak myślę. Jestem bardzo sentymentalną osobą. Zabieram swoje dzieci dokładnie w to samo miejsce, gdzie jeździłam z rodzicami. A poza tym, to idealna przestrzeń dla brzdąców, bo woda sięga tu maksymalnie do kolan. Musicie wybrać się tam z dziećmi.
Czy planując wakacje, zwracasz uwagę na dostępność wodnych atrakcji na miejscu?
Oj, tak! Jeśli chodzi o wakacje, to muszę się przyznać, że ja nawet nie wyobrażam ich sobie bez wody. Oczywiście moje dzieci również.
Życzę więc wam samych wodnych wyjazdów, dziękuję za rozmowę!
Więc rodzinnych momentów Gabrysi i jej dzieci możecie podejrzeć na jej Instagramie tutaj.
Leon ma na sobie najnowsze pieluszki Pampers Splashers. Więcej o samych pieluszkach i dostępnych rozmiarach przeczytacie tutaj.
Rozmawiała: Marta Szczepanik
Zdjęcia: Gabriela Chmiel