Poznaj blogera: Ania z Nebule.pl
Bawimy się mądrze!
Sensoryczne bombki w grudniu, własnoręcznie zrobiony prezent dla babci, zabawka klamerkami, czy hodowla rzeżuchy w skorupce od jajka – to tylko część pomysłów z bloga Ani. Jeśli zastanawiacie się, czym kreatywnie zająć małe ręce, to tu szukajcie inspiracji. Nam udało się podejrzeć Anię z dziećmi w domu i trochę lepiej ją poznać!
Centrum Warszawy, biegniemy na spotkanie z Anią, na schodach mijając kuriera – wiadomo, nowa dostawa książek. Wraz z markami Janod i Mudpuppy zamierzamy się dziś solidnie i mądrze pobawić, co powiecie na takie popołudnie? Patrząc na ilość pomysłów u Ani, myślę, że mogłaby spokojnie założyć domowe przedszkole. Nic dziwnego, z wykształcenia jest pedagogiem i terapeutką, w każdej zabawie przemyca ćwiczenia ważnych umiejętności i udowadnia, że można robić to bez tony zakupów i poradnikowych mądrości. Osobiście zaglądam do niej, kiedy muszę zakotwiczyć w domu z chorymi dziećmi i po całym dniu nie mam już pomysłu, co z nimi robić. Kto też tak ma?
Ania opowiada o nowych książkach, jakie właśnie czytają, a dzieciaki w szale zabawy wzięły w obroty ciężarówkę Janod i zestaw kreatywny Mudpuppy. W ruch idą układanki magnetyczne Magnetibook i nowe kauczukowe kręgle Rubbabu. Pilnej interwencji domaga się pacjent Erwin, który chętnie pokaże małym lekarzom, co kryje się w środku – uczymy się, gdzie bije serce! Diagnozy, recepty, stetoskopy Janod… Dzieci są zajęte sobą, można pogadać!
*
Aniu, czy mogę ciebie nazwać „dinozaurzycą” blogosfery? Widzę u ciebie post z 2012 roku. To rzadkość, że ktoś prowadzi blog kilka lat i jest wciąż aktywny, publikuje regularnie… Czym jest dla ciebie blogowanie?
To prawda, jak mawia mój syn: jestem diplodokiem blogosfery. Bloga założyłam pod wpływem chwili, chciałam mieć miejsce, gdzie mogę się dzielić swoimi przemyśleniami. W tamtym czasie moje przyjaciółki były na innym etapie życia i nie miałam z kim omówić bardzo ważnych dla mnie tematów, takich jak kolor wózka. Publikuję bardzo regularnie, bo blog stał się też moją pracą. Z pasji zrodziło się coś, gdzie teraz pilnuję terminów i nakładam na siebie obowiązek publikowania kilku materiałów w tygodniu, bo wiem, że czytelnicy czekają.
Pamiętasz pierwszy wpis?
Oczywiście! Kiedy teraz zaglądam w te wpisy, to widzę, jak duży zrobiłam postęp. Od zdjęć robionych byle czym, po tekst, który nie był zbyt elokwentny. W tym pierwszym poście grzecznie się przywitałam i napisałam, kim jestem. Jak teraz go czytam, to mam przed oczami te całe sześć lat mojej pracy.
Sporo się zmieniło przez kilka lat: środowisko, blogi, zachowanie w social media, oczekiwania…
To prawda, bardzo dużo się zmieniło. Widzę, że ludzie już nie mają takiej potrzeby, aby śledzić czyjeś życie. Wpisy lifestyle’owe nie są już tak popularne jak kiedyś. Ludzie chcą się czegoś nauczyć, skorzystać z rad czy poleceń. Ja przede wszystkim odpowiadam na potrzeby czytelników, od wielu lat dużą popularnością cieszą się u mnie wpisy poświęcone rozwojowi dziecka. Tak samo lubiane są wpisy z poleceniami książek i zabawek. Praktycznie już nie piszę na blogu o nas.
Ale ty sama zmieniłaś się najbardziej, odkąd jesteś mamą!
To temat rzeka, bo u mnie największa zmiana zaszła, kiedy zostałam mamą dwójki dzieci. Z mamy, która stosowała różne metody i wkurzała się na ich nieprzestrzeganie, stałam się bardzo wyluzowaną mamą. Nigdy bym siebie o to nie podejrzewała. Ale wszyscy są szczęśliwi i to się najbardziej liczy.
Jesteś bardzo aktywna na blogu, powiedz, jak organizujesz sobie czas, jak wygląda twój grafik?
Mam ustalone takie tygodniowe minimum publikacji i choćby nie wiem co, to one się pojawiają. Mam też sporządzone kilka wpisów „na zaś”, jakby coś mi wypadło. Ale jestem bardzo obowiązkowa, bo w blogowaniu właśnie chodzi o regularność. Czytelnicy są przyzwyczajeni do tego, że minimum dwa wpisy na blogu się pojawią. Zazwyczaj pracuję rano, jak starsza córka jest w szkole, a syn ma wtedy wypoczęty umysł i bawi się sam. Później w czasie jego drzemki rzucam wszystkie obowiązki domowe i tworzę wpisy, które wymagają ode mnie maksymalnego skupienia. W międzyczasie robię też zdjęcia, odpowiadam na maile, a wieczorem publikuję. Tylko tak się wydaje, że zajmuje to niewiele czasu, ale jak się go zsumuje, to jest tego sporo. Ale ja to uwielbiam i uważam, że nie ma dla mnie lepszej pracy.
Podglądam, jak się bawicie, i widzę, że ty po prostu lubisz się bawić i czytać z dziećmi. Wyczuwam tu przygotowanie pedagogiczne, masz w rękawie tyle niestandardowych pomysłów.
Dzięki, faktycznie jestem pedagogiem i terapeutą, więc praca z dziećmi jest moim powołaniem. Uwielbiam je obserwować i wymyślać nowe kreatywne zabawy. Lubimy spędzać też czas poza domem, w miejscach, które mają pozytywny wpływ na ich rozwój.
Powiedz, że jest coś, czego nie lubisz robić z dzieciakami…
Hmm, nie bardzo lubię z nimi sprzątać, bo to trochę syzyfowa praca. Ale staram się to zaakceptować i nie zwracać za bardzo uwagi.
Czas dla ciebie, istnieje taka pozycja w twoim słowniku? Co robisz, żeby się zrelaksować?
Wolnego czasu mam naprawdę niewiele – ostatnio lubię jeździć na rowerze po mieście. Pochłaniam też seriale i dobre książki. Uwielbiam spotkania z moimi przyjaciółkami, które planujemy ze sporym wyprzedzeniem, i podczas których rozmawiamy najczęściej o… dzieciach.
O dzieciach już wiem sporo. Proszę o 3 rzeczy, których na pewno nie wiemy o tobie!
Codziennie pilnuję tego, żeby wstać prawą nogą i zawsze stawiam ją pierwszą na podłodze (aby nie kusić losu). Nie umiem zbyt dobrze gotować i nie przepadam za tym. Aha i nienawidzę galaretki!
Macie mnóstwo książek, muszę więc zapytać o ulubiony tytuł.
Ulubiona książka to „Jeździec miedziany” – tak naprawdę mam starą duszę, która pobudzana jest codziennymi spacerami po terenach byłego getta, czy też czytaniem książek o podobnej tematyce. A film to z pewnością „Światło między ocenami” – poruszył mnie do żywego i bardzo często o nim myślę.
Jeśli nie wymyślasz zabaw w duchu Montessori z dzieciakami, to biegacie sporo po mieście. Na blogu polecasz wiele fajnych miejsc w Warszawie. Twoje ulubione 3 miejsca dla rodzin w stolicy to?
Faktycznie, nie możemy usiedzieć w domu i ciągle gdzieś nas nosi! Bardzo ciężko jest mi wybrać tylko trzy, ale jeżeli już muszę to: „U króla Maciusia” – przestrzeń do zabawy w Muzeum Polin, restauracja z salą zabaw Nabo i węgierski plac zabaw przy Agrykoli.
Dziękuję za spotkanie!
*
Ania już szykuje się z drużyną na kanapie i odpakowuje nowe pozycje na czytelniczą półkę. Z taką biblioteczką i głową pełną pomysłów na zabawy jesień im nie straszna!
Ilość komentarzy: 2!
Fajny wywiad z fajną mamą, tylko w tekst wkradł się chyba chochlik, bo stwierdzenie: „W tamtym czasie moje przyjaciółki były na innym etapie życia i nie miałam z kim omówić bardzo ważnych dla mnie tematów, takich jak kolor wózka”, brzmi co najmniej dziwnie. Kolor wózka jako bardzo ważny temat do omówienia???
Witam.Wspaniała kobieta,niesamowita mama.Bardzo fajny wywiad.Jakie książki czyta na zdjęciu synkowi?