Mama na zdjęciach
Dzień Mamy
Raz jest podlotkiem z łobuzerską miną, innym razem zatroskaną o każdy drobiazg, prawdziwie zmęczoną kobietą. Może być kim zechce i tylko migawka aparatu jest w stanie złapać ten rozstrzał gestów, emocji i wrażeń, które w sobie nosi.
Po raz pierwszy napisałam o fotografii w rodzinnym kontekście w zeszłym roku – Zdjęcie mamy i Zdjęcie taty były 10-elementowymi wyliczankami ujęć, które szarpnęły mnie za serce. Tak serio, po starej dobrej znajomości albo na świeżo, witając się z tym nowym, zapadającym w pamięć widoczkiem. Dzisiejsze święto wszystkich mam mocno dopinguje do tego, by ponownie zmierzyć się z tematem.
Pamiętam fragment opowiadania Heleny Bechlerowej o zajączku z rozbitego lusterka: ,,Każda mama, kiedy jest bardzo zmartwiona, patrzy przed siebie tak, jakby nic nie widziała”. Trochę się bałam tego wzroku w dzieciństwie, teraz jednak widzę, ile w nim poezji, ile mówi o kobiecie. Złapać taką twarz to duże wyzwanie, ale są fotografowie, którym się to udaje – w poniższej siódemce dostrzegam troje takowych: Boubata, Karewicza i Lange. Pozostali czworo, czyli Capa, Weber, Arbus i Putz, portretują moc i sprawczość wynikające z matczynej czułości. Obyście mieli frajdę z oglądania tych zdjęć co najmniej taką, jaką ja miałam z ich wyszukiwania.
*
- Kate Moss, fot. Bruce Weber, 1998
Joe’s Magazine i ten jego specjalny drugi numer (pierwszy ukazał się 6 lat wcześniej), w którym Bruce Weber napstrykał mnóstwo rodzinnych zdjęć Kate Moss jest białym krukiem na aukcjach intetnetowych. Namierzenie tego wydania z 1998 roku w rozsądnej cenie graniczy z cudem. A to wszystko sprawka fantastycznej sesji Webera i Kate, wśród zieleni i w zgodzie ze swoją cielesnością. Nagość pojawia się tutaj naturalnie, nie jest zadziorna tylko rześka, nieskrępowana i spontaniczna, dziejąca się naturalnie i bez specjalnych zabiegów.
2. Arriving Immigrants, fot. Robert Capa, 1949-1950
Do Roberta Capy mam olbrzymią słabość i tyle odwagi cywilnej, by się do tego prędko przyznać. Tak, Capa ma u mnie fory, no sorry. O tym diabelnie zdolnym i niemniej przystojnym fotografie, który większość życia przepracował jako korespondent wojenny i tak też zginął (w Indochinach w wieku 41 lat), pisałam już przy okazji zdjęć taty. Romans z Ingrid Bergman i skłonność do ryzyka przysporzyły mu sławy, na której węgierskiemu fotografowi zupełnie nie zależało. To, co go wyróżniało, to czujność i uważność, która pozwala dostrzec obiekt i podejść do niego na tyle blisko, by zdjęcie opowiadało historię. Tutaj sportretował matkę i kilkuletniego syna ewakuujących się ze strefy wojennej. Rozbrajający jest sposób, w jaki chłopiec uczepił się rąbka spódnicy mamy – jakby mówił do zalęknionego odbiorcy, że teraz już wszystko będzie dobrze.
3. Mother and Child, fot. Édouard Boubat, 1951
W przeciwieństwie do Capy, francuski fotograf Édouard Boubat spełnienie znajdował w fotografowaniu urody życia i ludzi. Określony mianem ,,korespondenta pokojowego” przez francuskiego poetę Jacquesa Preverta, wyznawał zasadę: żadnej krwi, żadnych ciał, żadnej wojny. Jako młody chłopak przebywał na froncie i wtedy postanowił sobie, że dokumentowanie zbrodni wymierzanych ludziom przez innych ludzi nigdy nie będzie tematem jego zdjęć. Ten zdeklarowany pacyfista i humanista wiele podróżował, co pozwoliło mu dostrzec piękno czające się w różnorodności. Miłując życie, portretował ludzi, którzy najpełniej z tego życia korzystali – dzieci i matki stały się dominującym tematem jego twórczości. Na zdjęciu poniżej uwiecznił mamę znajdującą chwilę wytchnienia od codziennego zgiełku za skromną firanką i bukietem stokrotek. Zdaje się być częściowo na jawie, bo wciąż obserwuje dziecko i trochę we śnie, bo zamyka oczy i fantazjuje bez reszty. Dam głowę, że wszystkie mamy znają to uczucie.
4. Maryla Rodowicz, Agnieszka Osiecka i Daniel Passent z córką Agatą, fot. Marek Karewicz, 1973
Jeśli potraktować to zdjęcie dosłownie, Agnieszka Osiecka dokonuje wyboru pomiędzy ugruntowaną sytuacją rodzinną i karierą zawodową. Dziarskim krokiem zbliża się do zrelaksowanej przyjaciółki w pełnej stylówce, której sprawi niejeden przebój, pozostawiając za sobą stabilizację, przeszłość, trudy, zobowiązania i mężczyznę w nudnym swetrze. Wolny duch i kotłujące się serce może przeszkadzać w codziennym motaniu się w rodzinne cugle, ale nie wyklucza macierzyńskiej miłości. Patrzeć na to zdjęcie i nie oceniać – to najlepsza szkoła empatii.
5. Mother and Child, San Francisco, fot. Dorothea Lange, 1952
W 1936 roku Dorothea Lange zrobiła swoje najważniejsze zdjęcie w karierze, zatytułowane ,,Migrant Mother” (więcej o nim przeczytacie tu). Krótko potem otrzymała prestiżowe stypendium Guggenheima, jako pierwsza kobieta w historii. Wspominam o tym tylko dlatego, że ten fakt naznaczył jej karierę, otworzył pewne furtki, a inne zamknął na zawsze. Nigdy potem Lange nie odniosła równie wielkiego sukcesu. Poświęciła się jednak dokumentowaniu problemów amerykańskiego społeczeństwa, konsekwencji Wielkiego Kryzysu, które najmocniej dotknęły prostych ludzi, ale też wywróciły do góry nogami model amerykańskiej rodziny, z czym nie wszycy poradzili sobie dobrze. Jestem mamą czy pracowniczką, która prawie nie widuje swoich dzieci? Zabrakło równowagi, pojawił się chaos, stres, kryzys priorytetów – twarz tej kobiety pokazuje, że już nic nie będzie takie jak wcześniej.
6. Susan Sontag z synem Davidem, fot. Diane Arbus, 1965
Co za więź. Syn, który opiekował się matką w chorobie nowotworowej – z trzecim nawrotem niestety jej organizm sobie nie poradził, przygotował do druku jej dzienniki i przeprowadził z nią zapewne tyle rozmów, że wystarczyłoby na tuzin dodatkowych publikacji. Sportretowani na ławeczce w Central Parku przez Diane Arbus, zdają się nie mieć przed sobą tajemnic, a przy tym łączy ich wzajemna czułość i opiekuńczość. Tak, widać wyraźnie, że to ciepło działa w dwie strony. Są sobie niezbędni, mama i syn. Relacja Arbus i Sontag nie rozwinie się jednak w przyjaźń. Myślicielka oskarży fotografkę w swoim zbiorze esejów pt. ,,O fotografii” o etyczny sabotaż, wykorzystywanie cudzej krzywdy dla własnych potrzeb i artystycznych zachcianek. Ale to nastąpi dopiero za 12 lat.
7. Untitled, fot. Hanna Putz, 2011–2013
Nie mogę nie wspomnieć o projekcie niemieckiej fotografki i byłej modelki, Hanny Putz. Hanna obserwowała swoich przyjaciół, którzy z rozrywkowych wagabundów i nonkonformistów przeobrażali się stopniowo w zaangażowanych rodziców. Cielesność i organiczne piękno więzi rodzicielskiej to tematy dla Putz najistotniejsze. Patrzy na bohaterów ciepło, muska ich swoją uwagą, pstryka łagodnie, w malarski sposób. Nie sposób oderwać wzroku od jej prac.
PS. Sprawdzcie też, jak Hania pięknie mieszka.
PS2. A to zdjęcie jest na deser. Enjoy.
Macie rozdziawione z wrażenia buzie czy może dodalibyście kilka sztosów do tego zestawienia? Proszę bardzo, czekam na strzały.
*
Wybór zdjęć i tekst: Dominika Janik
Ilość komentarzy: 5!
Piękne zdjęcia. Pomysł artykułu też super. Pamiętam właśnie zdjęcie mamy i zdjęcie taty. Jedno ze zdjęć ojców z tego artykułu zapisałam sobie na telefonie. A tutaj najbardziej zaciekawiły mnie zdjęcia Kate. Obejrzałam resztę. Są absolutnie genialne. (Tylko wydaje mi się jednak, że to nie są dzieci Kate. Kate urodziła córkę kilka lat później).
A widzisz, to ja to sprawdzę. Dzięki za czujność :*