dzikie dzieci fotografia

Lomo

Pstrykamy zdjęcia!

Lomo

Fotografia jest zabawą, zgodzicie się? Łapanie za aparat to gra z przypadkiem, światłem i kolorem. Pozwala na bezkarne utrwalanie momentów, rejestrowanie wrażeń i manifestowanie swojego punktu widzenia jako naczelnego. Daje też poczucie sprawczości, bardzo cenne dla małego człowieka, który dzięki aparatowi robi się większy i ważniejszy.

Lidka, autorka pięknego bloga Oh, krab!, ma w domu dwóch młodocianych fotografów. Józek i Jurek zaczęli od lomografii i, naszym zdaniem, trudno o lepszy start dla pasji niż taki czysto analogowy. Zanim jeszcze chłopcy oswoją się z wygodną, ale przewidywalną cyfrówką, zapełnią klisze niedoskonałymi zdjęciami świata, który lubią. I który nie potrzebuje retuszu ani koloryzowania, bo samo pstrykanie jest dla nich jak wielki pokaz fajerwerków.

Przed wami kolejna rozmowa z cyklu Dziecięce pasje. Temat na dziś brzmi: Lomo.

***

 

Od kiedy Józek i Jurek bawią się w fotografów?

Od kiedy mogłam im wytłumaczyć, jak działa aparat i jaki jest sens robienia zdjęć. Sama fotografuję codziennie, bo w ten sposób bawię się, odpoczywam, rozwijam i pracuję, a od kiedy mam dzieci, to one stały się moim tematem przewodnim. W pewnym momencie zauważyłam, że Józio zaczyna konstruować sobie aparaty z klocków i robić zdjęcia różnym przedmiotom i to była ta chwila, kiedy poszliśmy kupić pierwszą prawdziwą kliszę.

 

 

Józek miał chyba koło 2,5 roku, czyli mniej więcej tyle, ile ma teraz Jurek.

 

 

Dlaczego właśnie Lomo?

Wybraliśmy Lomo z kilku powodów. Dlatego, że jest lekki i chłopcy mogą mieć go przy sobie cały czas, nawet na bardzo długim spacerze. Jest prosty w obsłudze – nie wymaga ustawiania ostrości, wystarczy nakręcić i cyknąć. Daje ciekawe efekty, no i jest analogowy.

 

 

Ten ostatni powód był dla mnie ważny, bo dla dwu- i czterolatka taki analogowy mechanizm na klisze i ich wywoływanie to czysta magia!

 

 

Czy Ty też kiedyś eksperymentowałaś z tym typem fotografii? Jak wspominasz ten czas?

Lomo dostaliśmy w prezencie ślubnym od przyjaciółki kilka lat temu i pierwszy raz zabraliśmy go w naszą podróż poślubną. To były wakacje, kiedy wiele lotów zostało odwołanych z powodu pyłu wulkanicznego, dlatego dużo podróżowaliśmy autokarami, statkami i pociągami. Przemierzyliśmy z tym aparatem dość długi kawał drogi, zabieraliśmy go w góry, na plażę, na „bezludne wyspy” i do zatłoczonych miast,  i…przetrwał! Głęboko wierzę, że przetrwa też dzieciństwo Józka i Jurka (śmiech).

 

 

Sama korzystam z niego od czasu do czasu, dla zabawy. A czasem, kiedy robię komuś profesjonalną sesję, dodatkowo sięgam po Lomo, żeby dodać jakiś prezent od siebie.

 

 

Kiedy najczęściej chłopcy pstrykają zdjęcia? Co przykuwa oko małego fotografa?

Aparat zwykle zabieramy ze sobą na spacery, bo na zewnątrz jest więcej światła i większe prawdopodobieństwo, że zdjęcie w ogóle wyjdzie. Poza tym, o ile ja robię głównie portrety, to chłopaki skupiają się bardziej na innych rzeczach. Oni odnajdują szczegóły, których ja już niestety nie dostrzegam. W fotografii dziecięcej fajne jest to, że kadry są prawdziwe, niewypracowane i niewymuszone. Dzieci nie powtarzają ujęć w nieskończoność. Pstryk i gotowe, a efekt często niepowtarzalny! Zawsze trochę marudziłam, że robiąc zdjęcia, sama mam ich mało. Już nie marudzę, bo kiedy mam ochotę na nowe profilowe, wystarczy, że poproszę Józia!

 

 

Co jeszcze, poza fotografowaniem, pasjonuje chłopaków?

Jest jedna rzecz, która Józka i Jurka wciąga najbardziej na świecie. To pokój taty – sam wierzchołek chłopięcych marzeń (śmiech). Pokój taty dzieli się na dwie części. W jednej znajdują się instrumenty muzyczne: elementy perkusyjne, syntezatory, magnetofony, mikrofony i kable. Mój mąż uwielbia stare, analogowe sprzęty, z których można wygenerować przedziwne dźwięki. Kiedy Józek i Jurek byli jeszcze niemowlakami, te odgłosy wywoływały na ich buziach pierwsze śmieszne miny i ciekawe reakcje. To chyba była ich pierwsza lekcja poznawania świata. Druga część pokoju to nieco chaotyczny mini warsztat pełen różnych narzędzi i śrubek, które są najlepszymi zabawkami na świecie. A chaos sprawia, że za każdym razem chłopaki znajdują tam coś innego i zaskakującego. Dlatego pokój taty raczej szybko się im nie znudzi!